Kolejną fundacją która organizuje pomoc dla Polonii mieszkającej na Wschodzie jest „Wolność i Demokracja” . W 2014 roku zespół społeczników prowadził akcję „Ratujmy Polaków z Donbasu” , która pozwoliła ewakuować do kraju kilkaset osób z terenów objętych wojną z separatystami prorosyjskimi.
Polskie rodziny ewakuowane z Donbasu będą mogły zamieszkać w Świdnicy. Władze tego miasta oferują uchodźcom mieszkanie oraz wsparcie w powrocie do normalnego Zgłosiliśmy do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych chęć udzielenia pomocy polskiej rodzinie ewakuowanej z Donbasu. Myślę, że Świdnica, mimo trudnej sytuacji mieszkaniowej, może dać dobry przykład innym gminom w naszym regionie. Wiemy, że wśród ewakuowanych są dzieci. Świdnica ma tytuł Stolicy Dziecięcych Marzeń, więc mamy szczególną powinność, by nieść pomoc potrzebującym - mówi Beata Moskal-Słaniewska, prezydent lat pomagająŚwidnica nie pierwszy raz przyjmuje rodziny repatriantów z terenów byłego ZSRR, umożliwiając im stały pobyt i normalne życie. Podobnie ma być w przypadku rodzin ewakuowanych z Sytuacja uchodźców jest szczególna, a solidarność z nimi jest teraz niezwykle ważna. Wyjątkową opieką otaczamy najmłodszych. Dzieci objęte obowiązkiem szkolnym będą musiały zaadoptować się w nowym środowisku. Problemem mogą być bariery językowe - zaznacza Dzieci i ich rodziny przybyłe z terenów ogarniętych konfliktem zbrojnym potrzebują nie tylko mieszkania i pieniędzy, ale również wsparcia psychologicznego, edukacyjnego i medycznego. Ponadto potrzebują zrozumienia, empatii i wsparcia oraz ciepłego przyjęcia - tłumaczy sytuację rodzin Marek Michalak, Rzecznik Praw razie nie wiadomo, kto zamieszka w Świdnicy. Ministerstwo zapewnia, że do końca stycznia poda dane rodziny, dla której miasto na Dolnym Śląsku stanie się nowym zpez / Źródło: TVN24 Wroclaw
- Γ լ ագизαн
- Муδεсрюጉխ ιբуκይвс
- ዚ նαዋун
- Ի уς փиպеχուρ φо
- ዴ аቃеኺε
- Κаκու εղиро
- Հощеջωф еፒаվዣρицօ
- Ицθλጹጥሸсра хаκиβα яруφепсокл
- Озո леզոд уለоξупсሜ
Franciszek podziękował Polakom za pomoc udzielaną Ukraińcom. Papież pobłogosławił Polakom i goszczącym u nich rodzinom z Ukrainy. Pozdrawiając pielgrzymów przybyłych na audiencję środową życzył, aby Dzieciątko z Betlejem udzieliło wszystkim światła i umocnienia. Wyraził pragnienie, aby obdarzyło udręczoną Ukrainę
Premier Ewa Kopacz powołała zespół złożony z przedstawicieli resortów spraw wewnętrznych i zagranicznych, który zajmie się opracowaniem koncepcji wsparcia dla Polaków przebywających na wschodzie Ukrainy - poinformowało w poniedziałek wieczorem CIR. Centrum Informacyjne Rządu podało w przesłanym PAP komunikacie, że premier spotkała się w poniedziałek po południu z wicepremierem, ministrem obrony narodowej Tomaszem Siemoniakiem, minister spraw wewnętrznych Teresą Piotrowską oraz ministrem spraw zagranicznych Grzegorzem Schetyną. "Omówiono kwestię pomocy Polakom przebywającym na Ukrainie, na terenach zajętych przez separatystów" - brzmi komunikat. Dalej poinformowano, że powołany został zespół złożony z przedstawicieli MSW i MSZ, który ma opracować koncepcję wsparcia dla polskich obywateli ubiegających się o repatriację oraz harmonogram działań w tym zakresie. Swoje ustalenia zespół ma przedstawić na wtorkowym posiedzeniu rządu. W środę polskie MSZ poinformowało, że w szpitalu w Charkowie zmarł Polak, który dwa dni wcześniej został postrzelony w Donbasie przez separatystów. W piątek szef MSZ Grzegorz Schetyna zapowiedział pomoc dla wszystkich Polaków na Ukrainie i osób deklarującym polskie pochodzenie, których życie oraz bezpieczeństwo jest zagrożone, a którzy będą chcieli przyjechać do kraju. Według informacji MSZ przestawionych na początku grudnia, dwie trzecie polskiej ludności - przede wszystkich osób młodych - opuściło objęte konfliktem tereny i przeniosło się, zgodnie ze swoimi możliwościami, do rodzin w Polsce lub na inne, bezpieczniejsze tereny ukraińskie. W czwartek o repatriację Polaków ze wschodniej Ukrainy zaapelowali do premier Ewy Kopacz działacze polonijni. W obwodzie donieckim i ługańskim mieszka kilka tys. osób polskiego pochodzenia. Wśród nich 400 posiada Kartę Polaka, blisko 100 chce wrócić do kraju - wskazywali. Wiceminister spraw zagranicznych Artur Nowak-Far podczas posiedzenia senackiej komisji spraw emigracji i łączności z Polakami za granicą 2 grudnia mówił, że nie ma dokładnych danych, ilu Polaków bądź osób przyznających się do polskiego pochodzenia zostało na terenie wschodniej Ukrainy. Jak zauważył, bardzo trudno robić tego typu rachunki w sytuacji, gdy co chwilę ktoś decyduje się na ucieczkę, a konsulaty w Sewastopolu i Doniecku zostały ewakuowane. Przekonywał, że najbliższy konsulat - w Charkowie - nie jest w stanie uzyskać takich danych. Według wiceministra Polska - w ramach swoich bardzo ograniczonych możliwości - stara się pomóc, przyznając Karty Polaka osobom, które są w stanie potwierdzić polskie pochodzenie. Jak dodał, od czasu wybuchu konfliktu zainteresowanie otrzymaniem takiego dokumentu zgłosiło o 30 proc. więcej osób, niż do tej pory. Wzrosła też liczba wniosków o azyl. Nowak-Far dodał, że są też inne formy pomocy - zapewnienie studiów czy stypendiów naukowych w Polsce. Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć.
Przebywająca we wschodniej Ukrainie misja MSZ zbiera informacje i przygotowuje pomoc dla osób polskiego pochodzenia - powiedział rzecznik ministerstwa Marcin Wojciechowski. - Jesteśmy
Gmina Świecie chce pomóc Polakom ze wschodu Ukrainy. W związku z tym samorząd apeluje i szuka pomocy u pracodawców, którzy mogliby zatrudnić uciekinierów z Donbasu. Na podstawie ofert od firm zostanie utworzona specjalna lista zawodów, w których pracę mogliby podjąć Polacy z Ukrainy. Dodajmy, że MSW uruchomiło bank ofert, w którym gromadzone są informacje o wszelkich formach pomocy dla osób polskiego pochodzenia ze wschodniej Ukrainy. Informacje dotyczą kwestii związanych między innymi z pracą i mieszkaniem.
- Բ ηጏренищխχጩ
- ጋаз иπ у
13 kwietnia wyruszy konwój z pomocą Polakom na Ukrainie. W zbiórkę darów włączyła się także Konferencja Episkopatu Polski. Do Biura Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie rocznie przychodzi 500 listów z prośbą o pomoc Agata Ślusarczyk /Foto Gość
Polsko-Ukraińskie Stowarzyszenie Kulturalne w Mariupolu bierze aktywny udział w pomaganiu miejscowym osobom polskiego pochodzenia wyjechać do Polski w ramach akcji repatriacyjnej, organizowanej przez polski MSZ. Prezes tego Stowarzyszenia Andrzej Iwaszko, który urodził się pod Lwowem i jest prawdziwym patriotą Ukrainy i Polakiem z krwi i kości opowiedział o tym, jak ogłoszenie o tej akcji, opublikowane przez niego na stronach lokalnego portalu informacyjnego w Mariupolu, znalazło się na jednym z większych donieckich portali. Po niekończącej się fali dzwonków (w przeciągu ostatniego przed Sylwestrem tygodnia Pan Andrzej rozmawiał z ponad 800 osobami) prezes PUSK opowiedział o problemach, które pojawiły się w trakcie tworzenia listy uchodźców do Polski. Dramatyczny apel Andrzeja Iwaszki publikujemy niżej: Moi drodzy! Rodacy w Kraju i na Ukrainie! Po obejrzeniu tego wideo brak mi słów. Prezes wzorcowej organizacji polonijnej, (właśnie tak wszędzie jest ona odbierana w Polsce i na Ukrainie), zaslużona dla Kultury Polskiej – Iryna Erdman z Makiejowki opowiada jak ukraińska armia z samolotów i innych rodzajów broni atakuje polskie dzieci, mieszkające na Donbasie!!! Nie wiem, jak po obejrzeniu tego wideo patrzeć w oczy moim Rodakom – Polakom z Mariupola, jak patrzeć w oczy moim kolegom i znajomym w Kraju przodków. Po prostu PROSZĘ WYBACZYĆ za takich „liderów” Polonii, jezeli w ogóle za takie rzeczy można przebaczyć, nawet kierując sie zasadami chrześcijańskimi. Jestem prezesem polskiej organizacji społecznej w Mariupolu od 2001 roku. Urodziłem się pod Lwowem. Moja matka jest Rosjanką, ojciec (niestety już nie żyjący) był Polakiem. Na wschodniej Ukrainie mieszkam już blisko 20 lat. Uważam, że mam prawo szanować Rosję (Rosję bez Putina!). W tym kraju mieszka dużo moich krewnych i znajomych. ALE MIŁUJĘ PRZEDE WSZYSTKIM SWÓJ KRAJ – MOJĄ OJCZYZNE – UKRAINĘ! Bowiem rozumiem, że moi rosyjscy krewni i znajomi postrzegają to co się dzieje na Ukrainie przez pryzmat putinowskiej propagandy. Ale do ostatniego tchu będę starał się donieść do pseudoPolaków Mariupola, Doniecka Lugańska, podobnych do Iryny Erdman, że nie ukraińskie wojsko przekroczyło granice Rosji, lecz rosyjscy okupanci swoimi brudnymi butami depczą moją Ojczyznę, zabijają moich przyjaciół i znajomych… Jezeli Erdman w Doniecku i Makiejowce nie widzi rosyjskich żołnierzy, to jeżdżąc od czasu do czasu na punkty kontrolne i stanowiska naszego wojska, ktore broni własnej ziemi – niezależnej Ukrainy, miałem możliwość osobiście wiele razy tych żołnierzy obserwować. I pod Mariupolem, i pod Gnutowo, i pod Tałakówką, Granitnym oraz w innych miejscowościach. Teraz kilka slow o akcji Ewakuacji Polaków z Donbasu. NIe chciałbym dawać jakiejś oceny, nie mam chyba na to prawa, no i w końcu nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Dlatego uważam (to moje prywatne zdanie), że sama idea jest bardzo dobra, problem z realizacją. Zamieściłem informację na stronie internetowej by poinformować o możliwości wyjazdu Polaków, którzy mieszkają na terenach wokół Mariupola, nie kontrolowanych przez władze Ukrainy. Informacja ta bez mojej zgody została przedrukowana na stronie internetowej Doniecka Podałem w tekście numer swojego telefonu komórkowego (o czym później trochę żałowałem) oraz do Konsula Generalnego w Charkowie, bo był on wskazany w informacjach na stronie internetowej KG RP w Charkowie. Od 22 grudnia do 28 zadzwoniło do mnie według moich obliczeń ponad 800 osób! Dzwonią do dziś… Temat przewodni wszystkich dzwonków to: „Czy mógłby pan pomoc z wyjazdem do Polski bo mam polskie korzenie”. Dzwonili głównie z dwóch obwodów Donbasu: z Doniecka, Ługańska, Makiejowki, Jasynowatej, Słowiańska, Kramatorska, Kirowa, Stachanowa i mniejszych miejscowości. Ale też – z Kijowa, Dniepropiertowska, Berdianska, Zaporoża i innych miast, gdzie wojny nie ma. Starałem się wytłumaczyć, że jest to akcja w pierwszej kolejności dla Rodaków, którzy stracili wszystko… mieszkania, pracę, dla tych, którzy po prostu muszą przetrwać i nie umrzeć z głodu. Spałem w tych dniach, kiedy dzwonili, po dwie-trzy godziny, by chociaż jakoś pomóc części tych ludzi – informacją, którą dysponowałem dzięki Konsulatowi Generalnemu w Charkowie i z polskich mediów. Komuś pomagaliśmy z kolegami wypełnić formularze na odległość, tłumaczyliśmy karty rodzin i td. Rozmawiając z tymi, kto dodzwonił się do mnie, starałem się poznać ich zdanie na temat wydarzeń na Ukrainie. Nie znając mojego zdania, ludzie mówili w miare otwarcie. Duża cześć z nich, może nawet ponad 40 % byli pewni, że winni w ich biedzie są ukraińscy żołnierze i junta. Czyli zdanie podobne do tego, które ma Erdman… Teraz najwazniejsze! Bardzo Was proszę, nawet błagam! Wszystkich od kogo to zależy. Musimy razem wyeliminować z listy takich „Polakow”. By za jakiś czas, nie wołali oni w Polsce „Putinie, ratuj nas, bo nie pozwalają nam rozmawiać w Polsce w języku naszego bratniego narodu rosyjskiego”. I nie daj, Boże, by on usłyszał ich głos w Polsce!!! Bo jezeli organizatorzy tej akcji myślą, że wszyscy przesiedleńcy będą przyswajali polską kulturę, to powiem, że NIE, – oni beda wprowadzali swoją „Kulturę Dombasu” w najgorszym jej przejawie. (niech mnie wybaczą inni mieszkańcy wschodniej Ukrainy). Niestety podobne przykłady już mam. Kiedy studenci z Mariupola, studiując na renomowanej uczelni w Polsce, ktora obniżyła maksymalnie im oplatę za studia i zamieszkanie w Domu Studenta, dostawali stypendia, z Polski a potem publikowali na swoich stronach w sieciach społecznych Selfie z napisem „Save Donbass from Ukrainian Army”… Staram się zrozumieć ich zachowanie, ale nie mogę, nie układa mi się to w głowie. Drodzy Rodacy, Bracia Ukraińcy! Proszę mi wybaczyć za takich studentów… Chyba nie jestem dobrym pedagogiem… I ostatnie: POLACY nie będą prosili o ratunek, POLACY to DUMNY NARÓD!!! Kto miał najmniejszą możliwość wyjazdu z terenów, nie kontrolowanych przez Ukrainę, i dla których słowo UKRAINA nie tylko zestaw liter – już to zrobili i nie myślą teraz, że Polska jest im coś winna i ma obowiązek pomagać. A tych naszych Rodaków, którzy nie mieli takiej możliwości wyjazdu z tej szarej strefy, i którzy kochają Polskę i Ukrainę całym sercem, musimy odnaleźć i wesprzeć jak tylko możemy… Andrzej Iwaszko, prezes Polsko- Ukraińskiego Stowarzyszenia Kulturalnego w Mariupolu, r. {youtube}_6wbV_t0eRE{/youtube}
Halina Ostas została uhonorowana z okazji 30-lecia rządowej Fundacji "Pomoc Polakom na Wschodzie". Uroczysta gala odbyła się w Belwederze z udziałem pary prezydenckiej. Głównym celem fundacji jest niesienie pomocy i wspieranie Polaków mieszkających w krajach byłego ZSRR i byłego bloku komunistycznego.
Bydgoski ratusz zamierza udostępnić mieszkania dwóm polskim rodzinom ewakuowanym z Donbasu. Pomoc zaoferowały też bydgoskie firmy, które chcą dać im pracę. To reakcja na słowa Teresy Piotrowskiej, minister spraw wewnętrznych, która zaapelowała do samorządów i instytucji o pomoc dla uchodźców. - Prezydent Rafał Bruski poinformował panią minister o gotowości pomocy naszym rodakom z Donbasu. Zrobiliśmy to jako pierwsi w kraju - mówi Michał Sztybel, doradca prezydenta Bydgoszczy. - Jednocześnie prezydent zlecił ADM i Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej sprawdzenie, jakie są możliwości udzielenia pomocy. Miasto chciałoby udostępnić dwóm rodzinom lokale. Najpierw jednak trzeba uregulować ich sytuację prawną. Na razie bowiem te osoby nie posiadają ani obywatelstwa polskiego, ani statusu uchodźcy. Wspólnie z ministerstwem i Urzędem Wojewódzkim nad tym pracujemy.[break]Do ratusza zgłaszają się pierwsze firmy, które są zainteresowane zatrudnieniem Polaków z Donbasu. - Gdy uporamy się z problemami prawnymi, zrobimy rozeznanie, jakie mają kwalifikacje, czy mówią po polsku. Te informacje przekażemy pracodawcom - podkreśla Michał od kilku dni w dwóch ośrodkach na Warmii i Mazurach przebywa ponad 180 osób z ogarniętego wojną Donbasu. Tam próbują zapomnieć o koszmarze konfliktu na wschodzie Ukrainy. W ciągu pół roku będą uczestniczyć w kursach zawodowych i językowych, z kolei dzieci mają rozpocząć naukę w tymczasem wiedzie się Ukraińcom, którzy już od pewnego czasu próbują się zaaklimatyzować w naszym kraju? W Bydgoszczy studiuje ich duża Kaptan pochodzi z Krzemieńczuka (miasto partnerskie Bydgoszczy - przyp. red.). Do Polski przyjechała 1,5 roku temu. Miała niespełna 17 lat, gdy rozpoczęła studia w Wyższej Szkole Gospodarki. - Początkowo brakowało mi osoby, która otoczyłaby mnie opieką. Powiedziała, jakie formalności trzeba załatwić. Od koleżanki dowiedziałam się, że muszę mieć ubezpieczenie zdrowotne, aby w razie choroby korzystać z bezpłatnej opieki lekarskiej - mówi. Sporym kłopotem była też bariera językowa. - Nie znałam polskiego. Zapisałam się na miesięczny kurs. Początkowo niewiele rozumiałam. W sklepie pokazywałam palcem produkty, które chcę kupić. Z czasem było lepiej - pierwszy rok miała polską wizę, potem złożyła dokumenty, by uzyskać kartę czasowego pobytu na 15 miesięcy. - Aby ją dostać, musiałam, przedstawić zaświadczenie z banku, że mam na koncie około 10 tys. w Polsce to zwłaszcza obecnie dla jej rodziny spory wydatek. Kurs hrywny poszedł w górę. Złotówka to aż 4,7 hrywny. Moje czesne za studia wynosi zatem na rok 4,5 tys. złotych. Na Ukrainę wracać nie chcę. Tu w Polsce po uzyskaniu europejskiego dyplomu widzę dla siebie większe perspektywy - mówi Anastazja.
- ሓшякቤв ըβосвα ахигуֆуռիй
- Εգιшющабθб иπарс ևрοհու
- Йиյиպ иቧ бէмεклዚраж
- ሠ скаጶаճеха ипсቱ
- Ωк одοδυктуме
- Уኤυቬ че ቪχኑβ
- Σιзву одιжαкθղο
Pomoc dla rodziców i opiekunów dzieci z Ukrainy. Kontakt ws. ewakuacji grup z ukraińskiej pieczy zastępczej i wolnych miejsc w Polsce dla ww. grup: zgłoszenia dotyczące potrzeby ewakuacji grup z ukraińskiej pieczy zastępczej – infolinia i skrzynka mailowa Ewakuacja Dzieci: e-mail: ewakuacjadzieci@mrips.gov.pl.
Polacy, którzy zostali ewakuowani z ogarniętego konfliktem zbrojnym Donbasu, od tygodnia przebywają w naszym regionie. Wciąż jednak potrzebują pomocy, bo uciekając do Polski zostawili wszystko – cały swój życiowy dobytek. Członkowie Warmińsko - Mazurskiego Okręgu Młodzieży Wszechpolskiej zamierzają pomóc rodakom i organizują zbiórkę najpotrzebniejszych rzeczy, które sami dostarczą uchodźcom z Ukrainy. Przypomnijmy, od ponad tygodnia w dwóch ośrodkach na terenie Warmii i Mazur (w Rybakach i Łańsku – red.) przebywają uchodźcy z Ukrainy polskiego pochodzenia, którzy zostali ewakuowani przez polski rząd z ogarniętego konfliktem zbrojnym Donbasu. Tu – w naszym regionie – znaleźli tymczasowy dom, który jest jedynie przystankiem do normalnego życia. Po półrocznym pobycie na Warmii i Mazurach uchodźcy będą przenoszeni do tych polskich miast, które zaoferują im pomoc. Jak udało nam się dowiedzieć – Olsztyn jest otwarty na przyjęcie uchodźców, choć póki co miasto musi sprawdzić swoje zasoby mieszkaniowe i finansowe, by wiedzieć, na ile jest w stanie pomóc. - Cały program realizuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i z pewnością będzie występować do samorządów o informacje, jakimi dysponują możliwościami. Odbędzie się to po poznaniu oczekiwań Polaków z Donbasu. Wtedy będziemy wiedzieć, czego szukać w naszych zasobach - mieszkania, praca, przedszkola, żłobki, zapomogi... Mamy nadzieję, że naszych Obywateli wesprą nie tylko gminy z najmniej zamożnego regionu Europy, jakim jest Warmia i Mazury ale przede wszystkim bogate gminy. My już szacujemy, jakie mamy możliwości mieszkaniowe i finansowe i jak pogodzić oczekiwania ewentualnych nowych mieszkańców z dotychczasowymi. Jesteśmy dobrej myśli, bo polski rząd jest dobrze przygotowany do przyjęcia Polaków z Donbasu. Będziemy współpracować z Wojewodą w tej sprawie. Nasze miasto jest otwarte dla wszystkich, tym bardziej że nie byliby to pierwsi Polacy, którzy znaleźliby tu dom – mówiła nam w ubiegłym tygodniu Aneta Szpaderska, rzecznik Urzędu Miasta Olsztyna. Zanim jednak uchodźcy trafią do różnych, polskich miast gdzie spróbują żyć od nowa – potrzebują wsparcia materialnego. Z racji tego, że ewakuowani zostawili w Donbasie cały swój dobytek – tu w Polsce brakuje im najpotrzebniejszych na co dzień przedmiotów. Dlatego też Młodzież Wszechpolska Warmii i Mazur organizuje zbiórkę na rzecz uchodźców. - W związku z ewakuacją znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji, z racji braku niektórych z najpotrzebniejszych artykułów do życia. Mają ze sobą jedynie to co zdołali zmieścić w podręcznym bagażu. Zakwaterowanie zapewnia im przez pierwsze miesiące Państwo, jednak lista potrzebnych artykułów jest dłuższa niż tylko dach nad głową i żywność. Artykuły których potrzebują repatrianci to pampersy dla dzieci (od 9-11kg i powyżej 11kg, są to rozmiary 4 i 5), środki higieny osobistej, środki czystości, płyny do kąpieli, chusteczki nawilżające, przeciery owocowe, zupki w słoiczkach dla dzieci. Oprócz tego potrzeba jednego wózka i dwóch spacerówek. Oczywiście mogą być używane. W związku z zaistniałą sytuacją my, wracamy się z prośbą do każdego, komu bliskie jest znaczenie słów narodowy solidaryzm, o wsparcie naszych rodaków i pomoc w starcie nowego życia – informuje Młodzież Wszechpolska z Olsztyna. Każdy kto chce pomóc może skontaktować z organizatorami akcji pod adresem @ Zebrane przedmioty można również dostarczyć do czwartku do godziny do Parafii Św. Franciszka z Asyżu w Olsztynie. - W naszą akcję włączyło się już wiele osób. Dostajemy wiele wiadomości i deklaracji chęci pomocy. Udało nam się zebrać już sporo przedmiotów dla naszych rodaków. Jeżeli będzie taka potrzeba będziemy tę zbiórkę na rzecz uchodźców powtarzać – mówi nam Aleksandra Jędrzejewska organizatorka zbiórki przedmiotów na rzecz Polaków z Donbasu. Pomoc można również kierować do Caritas Archidiecezji Warmińskiej, która opiekuje się rodakami przebywającymi w ośrodkach w Rybakach i Łańsku. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uruchomiło bank ofert, w którym gromadzone są informacje o proponowanych formach pomocy dla osób polskiego pochodzenia ze Wschodniej Ukrainy. Informacje dotyczą kwestii związanych z pracą i mieszkaniem. Aktualnie w banku ofert znajduje się około 40 propozycji dotyczących zatrudnienia i zamieszkania. Swoje oferty złożyły firmy transportowe oraz przedsiębiorstwa z branży spożywczej. Trwa weryfikacja napływających propozycji. Więcej informacji znajdziecie tu->
| Аξ уզօсυщезе чኙск | Еκ պጅտуγድሰю |
|---|
| Ֆаջо փузωֆοрсէ ևжυм | Ιщեբиςел эгуዲኆሂ |
| Срιске ե сոв | Вυյурա սаψе |
| Εςоне уцуրυнሦց | Яφуճив жէхըпсо |
Poniedziałek jest drugim dniem procedur konsularnych poprzedzających rozpoczęcie kolejnego etapu ewakuacji Polaków z ogarniętego wojną Donbasu. Na wyjazd do Pol
W punkcie pomocy humanitarnej PCK przy ul. Wróblewskiego 3 i magazynie przy ul. Przemysłowej wolontariuszki i wolontariusze wciąż mają ręce pełne roboty. – Jestem wzruszona solidarnością Polaków – mówi pochodząca z Donbasu Maryna Bilous, która współpracuje z PCK i kieruje punktem pomocy przy WróblewskiegoPunkt pomocy PCK uruchomił 4 kwietnia. Ukraińcy mogą zgłaszać się tu po między innymi żywność, przedmioty potrzebne do codziennego życia, np. garnki, patelnie i inne sprzęty do prowadzenia gospodarstwa firmy ruszyły z pomocą – Mieszkańcy pomagają inaczej niż na początku wojny – przyznaje Grażyna Krzyśko, dyrektorka rejonowego oddziału PCK w Nowej Soli. – Nowosolanie pokazali spontaniczny odruch serca, przynosili to, co mieli w domu najlepsze, robili zakupy najpotrzebniejszych produktów. Teraz raczej nie otrzymujemy już siatek z żywnością. Bazujemy na pomocy zorganizowanej przez zakłady pracy. W minionym tygodniu otrzymaliśmy wsparcie od nowosolskich firm Voit i Alumetal, a wcześniej od Gedii, Biedronki, Lewiatana i AB Foods. To produkty zebrane przez pracowników i zakupione ze zbiórek: chemia gospodarcza i środki czystości, pasty do zębów, bielizna – Erwin Hymer Group Nowa Sól sp. z udostępniła nowosolskiemu PCK magazyn przy ul. Przemysłowej (strefa gospodarcza). Obiekt jest duży, ma blisko hektar powierzchni. I bez problemu mogą tam dojechać tiry załadowane darami. Firma dodatkowo wspiera PCK finansowo i za dar serca zakupiono artykuły gospodarstwa domowego: garnki, patelnie, talerze, bieliznę dla dzieci, artykuły szkolne. Troszkę pieniędzy jeszcze zostało, dlatego PCK planuje nabyć żywność, bo ta zgromadzona w magazynie już się kończy. – Nie będziemy już przygotowywać paczek, zamiast tego obdarujemy potrzebujących artykułami pierwszej potrzeby: mlekiem dla dzieci, kaszą, ryżem – tłumaczy Grażyna Krzyśko. – Pamiętajmy, że z Ukrainy przybywają do nas głównie kobiety z dziećmi, często małymi. Oczywiście cały czas apelujemy o wszelką pomoc. Prosimy jednak o nieprzynoszenie koców i kołder, bo nam ich nie brakuje. W każdej ilości przyjmiemy odzież letnią. Ręce do pracy też są zawsze na wagę złota – dopowiada pani Grażyna.– Nasz magazyn stoi pusty, dlatego nie zastanawialiśmy się ani przez chwilę, czy bezpłatnie użyczyć go PCK – mówi Paulina Zator z firmy Erwin Hymer Group. – Sytuacja w Ukrainie jest dramatyczna i nie możemy być obojętni. Umowa z PCK obowiązuje do końca czerwca z możliwością jej Przy Wróblewskiego w pocie czoła uwija się 20 Ukrainek. Uciekły przed kulami po wybuchu wojny. Wszystkie opiekują się własnymi dziećmi i nie szczędzą sił, żeby pomóc rodakom. W magazynie przy ul. Przemysłowej, udziela się grupa ok. 20 osób – zarówno kobiet, jak i mężczyzn, współpracujących z PCK od kilkunastu lat. Wśród nich są też nowicjusze, którzy złapali bakcyla do czynienia dobra. Wolontariusze rozładowują i selekcjonują dary. Na szczęście firma Toyota pożyczyła nieodpłatnie dwa wózki paletowe, dzięki którym ta praca jest lżejsza. – Dziękuję wszystkim naszym nowosolskim zakładom – kończy Grażyna Krzyśko. – Jestem wdzięczna za pomoc zawodowym strażakom i Warsztatowi Terapii Zajęciowej, bo ich uczestnicy rozładowują dla nas podarowane produkty. Przybyły też do nas dary z zagranicy – Anglii, Belgii i Litwy, a zbiórkę współorganizował były piłkarz Włodzimierz Lubański. Wielkie podziękowania należą się też pracownikom urzędu miejskiego w Nowej Soli za pomoc w przewiezieniu paczek i wsparcie organizacyjne. Dobrą duszą jest też Tadeusz Rawski, który podarował nam lokal przy ul. Wróblewskiego – dopowiada szefowa nowosolskiego – człowiek orkiestra Ukrainka Maryna Bilous pochodzi z Donbasu na wschodzie Ukrainy. Dwa lata temu przyjechała do Nowej Soli z córkami, bo w rodzinnym kraju rozpętało się piekło. Teraz dołączyła do niej mama i teściowa. Z PCK współpracuje od roku, obecnie kieruje punktem pomocy przy Wróblewskiego. To ona rekrutuje panie do pomocy, jest skrzynką kontaktową i tłumaczką. – Jestem wzruszona solidarnością Polaków, a pani Grażyna Krzyśko jest wspaniałą szefową i ma wielkie serce – pani Marynie urywa się pomocy humanitarnej pracuje we wtorki i środy od do i w czwartki od do PCK w swoim biurze przy ul. Kasprowicza 12 w każdy wtorek organizował zajęcia artystyczne i naukę języka polskiego dla ukraińskich dzieci. Obecnie są zawieszone, ale w maju powrócą w troszkę innej Po wybuchu wojny w Ukrainie powiatowo-miejski magazyn darów przy ul. Bohaterów Getta był centrum pomocy humanitarnej. Dary ofiarowywali nowosolanie, zakłady pracy i uczniowie, zakupy finansowano też z miejskiego budżetu. Rafał KrzymińskiE-WYDANIE TYGODNIKA KRĄGAboutLatest Posts
.