Szczególnie ten pierwszy raził niedokładnością, ale przyczyna tego zjawiska była prosta – ot, defensorzy Atalanty byli dzisiaj jak komary. Upierdliwe istoty. Milan miał problem, żeby stworzyć stuprocentową sytuację, a zegar tykał. Nie to, że nie można było poczekać ze zwycięskim trafieniem do 93. minuty, ale otwierająca

Według św. Łukasza (18,18-25) pewien bogaty młodzieniec podszedł kiedyś do Jezusa i zapytał Go co jeszcze ma zrobić, by dostąpić zbawienia, skoro od najmłodszych lat nie cudzołoży, nie zabija, nie kradnie, nie zeznaje fałszywie, czci ojca swego i matkę swoją? Jezus odpowiedział mu:"Jednego ci jeszcze brak: sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź ze mną" Jak pisze św. Łukasz, młodzieniec odszedł zasmucony, był bowiem bardzo bogaty. Pan Jezus, gdy to zobaczył, powiedział:"Jak trudno bogatym wejść do królestwa jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego" Te słowa Pana Jezusa, mówiącego uczniom, że prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty wejdzie do królestwa niebieskiego, są bardzo znane. Może jest tak dlatego, że zostały przytoczone w trzech Ewangeliach, u św. Marka, św. Mateusza i św. Łukasza. A może dlatego, że jest to porównanie dosyć absurdalne! Czemu akurat wielbłąd przyszedł Panu Jezusowi do głowy? Kto, jak kto, ale On, nie używałby przypadkowych porównań! Wszystko to co mówił i robił, miało sens, nieraz tak głęboki, że niedostępny dla prostych ludzi, jakimi byli jego uczniowie. Bo byli przecież prostymi ludżmi..., rybakami! Rybakami! Wśród uczniów Pana Jezusa byli rybacy. Wyobraźmy sobie tę scenę. Jezus mówi słynne słowa do swoich uczniów... A na czym znają się rybacy? Jakich porównań mógł użyć, by dotrzeć do rybaków. Może i widywali wielbłądy, ale... Z pewnością to, na czym doskonale znali się uczniowie Pana Jezusa, to sieci. Musieli również umieć te sieci naprawić, stąd zapewne dobrze posługiwali się... igłami! Jeden z elementów słynnej wypowiedzi Pana Jezusa: igła, ma wyraźne uzasadnienie. Ale drugi! Co z tym wielbłądem? Na czym jeszcze znają się rybacy? Na budowie łodzi, na takielunku, na węzłach, na linach, na cumach! Gdyby Jezus chciał pokazać swym uczniom coś, jakiś przykład, który dobitnie miał im pokazać, jak trudno bogatemu dostać się do Nieba, mógłby użyć porównania cumy i igły! Każdy kto kiedykolwiek widział cumę, żeglarską linę służącą do mocowania jednostek pływających do stałych elementów nabrzeża wie, że żadną miarą, żadna cuma nie wejdzie w ucho od igły! Na pewno doskonale zrozumieli to uczniowie Jezusa! Skąd więc wziął się nieszczęsny wielbłąd? Odpowiedź znajduje sie w samym wielbłądzie. To błąd. Błąd tłumaczenia! Ewangeliści byli Żydami i pisali po hebrajsku. W dzisiejszych czasach łatwo można zweryfikować pewne założenia, dzięki takiemu wynalazkowi, jak internet. Szanowni Czytelnicy! Proponuję Wam teraz przeprowadzenie małego doświadczenia. Wywołajcie sobie na ekranie waszych komputerów tłumacza Google. W lewym okienku ustawcie język polski i wpiszcie dwa słowa: cuma i wielbłąd. W prawym okienku ustawcie język hebrajski! Popatrzcie uważnie, jak w języku hebrajskim wyglądają oba słowa. Z łatwością da się zauważyć ewidentne podobieństwo. Oba słowa pisane po hebrajsku składają się z trzech znaków, z których pierwsze są takie same, a dwa następne w obu wyrazach są bardzo podobne! Jeżeli jeszcze uświadomimy sobie, że w czasach, gdy tłumaczono Ewangelie z hebrajskiego na grekę, nie było maszyn do pisania, ani drukarek i tłumacz miał przed sobą rękopis, wyjaśnienie błędu jest oczywiste! W czasie tłumaczenia z hebrajskiego na grekę, popełniony został (mały)błąd, który sprawił, że wiel(ki)błąd zajął miejsce cumy! Innym przykładem, świadczącym o błędach w tłumaczeniu jest "namaszczenie w Betanii". Zarówno Marek (14,3), jak i Mateusz (26,6) piszą, że Jezus przebywał w domu "Szymona Trędowatego". Problem w tym, że żaden trędowaty człowiek, zgodnie z literą Prawa, nie mógł mieszkać w normalnym domu i stykać się ze zdrowymi ludźmi, a już zupełnie wykluczone było, by ktoś przyszedł do niego w gości. Z kolei gdyby ktoś został uleczony, nie nazywano by go trędowatym! Tę zagadkę da się rozwiązać podobnie jak poprzednią. Gdyby zapisać Szymona Trędowatego po hebrajsku, wyglądało by to tak: Shim'on ha-Zarua. Brzmi bardzo podobnie do Shim'on ha-Zanua, co oznacza: Szymon Esseńczyk. A ów Szymon - skryba esseńskiego pochodzenia - jest postacią historyczną znaną z pism rabinistycznych i Józefa Flawiusza. I w tym wypadku mamy do czynienia z błędem tłumacza. Powyższe dwa dowody pochodzą z dzieł współczesnego żydowskiego badacza Pinchasa Lapide*. Błędami w tłumaczeniach da się również wyjaśnić kilka nieścisłości i różnic w opisie faktów z życia Jezusa, występujących pomiędzy różnymi Ewangelistami. Jeden z wielu przykładów podaje inny biblista Jean Carmignac, w książce Początki Ewangelii synoptycznych: "U Marka 1,7 i Mateusza 3,16 Jan Chrzciciel mów: "Ja nie jestem wart rozwiązać (lâshèlèt) rzemienia Jego sandałów", ale według Mateusza 3,11 mówi: "Ja zaś nie jestem wart nosić (za Nim) (lâs`èt) Jego sandałów". co jest już mniej naturalne."** Jak widać, nie było w tym przypadku różnicy w relacji pomiędzy trzema Ewangelistami, ale zwykły błąd tłumacza. Takich przykładów można znaleźć całe mnóstwo. Przetłumaczenie Ewangelii z powrotem na hebrajski, ujawnia całą masę znaczeń i niuansów, które umykają w następnych przekładach. Pojawia się całe piękno poetyckich fragmentów Pism, które zniknęło po tłumaczeniach. Liczne tego przykłady wykraczają poza ramy niniejszego eseju. Profesor Paolo Sacchi wykładowca hebrajskiego i aramejskiego na uniwersytecie turyński, sam będący laikiem, mówi wprost:"To, że grecki tekst Ewangelii synoptycznych jest przekładem z pism hebrajskich, jest dla mnie jasne jak słońce. To oczywiste, wystarczy znać grecki i hebrajski, aby zdać sobie z tego sprawę."*** Tak zwany consensus, który - według racjonalistów - mówi, że Ewangelie zostały spisane po grecku, jest consensusem ludzi, którzy nie biorą w ogóle pod uwagę dowodów i wyników badań, które nie pasują do ich światopoglądu. Ci "racjonaliści" ignorują zupełnie dowody na fakty niezgodne z ich przekonaniami. Ale nie należy dać się im zakrzyczeć. Lista uczonych, przekonanych o hebrajskim rodowodzie Ewnagelii jest bardzo długa i zawiera nazwiska osób żyjących współcześnie, jak i tych, którzy pisali na przestrzeni wielu lat - od pierwszych wieków chrześcijaństwa, przez niesławne Oświecenie, aż po dzień dzisiejszy! Semityzmy w Ewangeliach znalazł na przykład Erazm z Rotterdamu w 1518, co naraziło go na naiwne zarzuty o bluźnierstwo ze strony protestantów. A jaka jest konsekwencja faktu, że Ewangeliści spisali swoje dzieła po hebrajsku? Konsekwencją, Moi Drodzy, jest CZAS! Czas powstania Ewangelii! Zobaczmy, co o czasie powstania Ewangelii synoptycznych mówi cytowany już powyżej profesor Sacchi:"Co się tyczy datowania Ewangelii, to dzieją się rzeczy niesłychane. Naukowe kryteria, które stosuje się do innych tekstów, przy Nowym Testamencie schodzą na boczny tor."**** Szanowni Państwo! Wmawia się nam, katolikom, że Ewangelie powstały kilkaset lat po męczeńskiej śmierci Jezusa. Robi się to po to, by zawartość Nowego Testamentu zdezawuować! By Prawdę zawartą w Księdze uczynić mniej prawdopodobną. Tymczasem, jeżeli Ewangelie powstały w języku hebrajskim to znaczy, że musiały istnieć wcześniej, niż najwcześniejsze egzemplarze greckie! Znany jest fragment Ewangelii datowany na 72 rok naszej ery! (To jest swoją drogą niezwykle ciekawa historia i opiszę ją niedługo w kolejnej notatce) To znaczy, że teksty Ewangelii musiały powstać znacznie wcześniej. To potwierdza, że przeczytali je i zaakceptowali naoczni świadkowie Męki i Zmartwychwstania! To z tą Prawdą walczą zajadle wrogowie naszej Wiary. I robią to tak skutecznie, że do swych kłamstw potrafili przekonać nawet niektórych hierarchów Kościoła! Fakt, że Ewangelie powstały w tak krótkim czasie po Zmartwychwstaniu zasadniczo zwiększa ich wiarygodność i historyczność! Tym samym nie pozostawia czasu na - postulowany przez przeciwników Prawdy - proces "ubóstwiania" Jezusa. Tymczasem fakty są takie, że Jezus był Bogiem i jego uczniowie to wiedzieli. Od samego początku! Nie dajcie sobie wmówić, Szanowni Czytelnicy, że jest inaczej! Jak ktoś Wam powie, że jest "consnensus", który mówi, że Ewangelie powstały w języku greckim i to później niż 70 lat po Wniebowstąpieniu - możecie go śmiało wyśmiać! z poważaniem Lech -Losek- Mucha Tekst ukazał się na portalu Legion św. Ekspedyta * Pinchas Lapide Bibbia tradotta Bibia tradita, EDB, Bolonia 1999. ** Antonio Socci Wojna przeciw Jezusowi, Wydawnictwo Św. Stanisława BM, Kraków 2012 dz. cyt. *** Tamże dz. cyt. *** Tamże.

Tłumaczenie hasła "игольное ушко" na polski . ucho, ucho igielne to najczęstsze tłumaczenia "игольное ушко" na polski. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Верблюду удобнее пройти сквозь игольное ушко, нежели богатому попасть в Царствие Божие. ↔ Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho

Prędzej wielbłąd przejdzie... Autor Wiadomość Jezus wyraźnie mówi: Chcesz osiągnąć życie wieczne - rozdaj wszystko co masz ubogim. Żaden ksiądz tak nie postępuje, żaden katolik. A przecież dawniej duchowni (mnisi) tak robili. Ubustwo było ich domeną, było tym czym wypełniali nauki Jezusa. N lut 01, 2009 22:34 jumik Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16Posty: 3755 User napisał(a):Jezus wyraźnie mówi:Chcesz osiągnąć życie wieczne - rozdaj wszystko co masz ubogim. Żaden ksiądz tak nie postępuje, żaden katolik. A przecież dawniej duchowni (mnisi) tak robili. Ubustwo było ich domeną, było tym czym wypełniali nauki Jezusa. Jezus powiedział to do bogatego młodzieńca. Nie chodzi o to, żebyśmy nic nie posiadali, tylko o to, żeby wszystko co posiadamy było razem z nami narzędziem w rękach Boga i abyśmy byli świadomi, że nie należy to do nas, a do Boga. Żebyśmy nie byli przywiązani do majętności bardziej niż do Boga, bo gdy nas wezwie to wtedy mamy wybrać Jego a nie dobra materialne. Jezus powiedział do młodzieńca to nie dlatego, żeby potępić majętność i nakazać wszystkim sprzedawanie wszystkiego, ale żeby ujawnić przywiązanie jego serca do dóbr materialnych, a nie do Boga. _________________Piotr Milewski N lut 01, 2009 22:50 worek Dołączył(a): Pt paź 31, 2008 15:18Posty: 272 a ja nie rozumiem po co sie czepiać domniemanych majątków duchowiństwa (chociarz uważam że powinni płacić podatki) jeżeli zdobyli majątek uczciwie to tylko chwała im za to, jeśli nie uczciwie to trudno taki mamy kraj, fakt faktem przykro jak czasem ktoś (i nie mówię tu tylko o księżach) dorabia się na naszym kulawym systemie prawnym, ale wile osób to wykorzystuje żeby się wzbogacić, ksiadz to tylko człowiek, z drugiej strony on bardziej niż inna "grupa" społeczna powinien swiecić przykładem, bo tym przykładem powinien być, ale to według wiary nie nam przyjdzie osądzać... Pn lut 02, 2009 8:43 Anonim (konto usunięte) jumik napisał(a):Jezus powiedział do młodzieńca to nie dlatego, żeby potępić majętność i nakazać wszystkim sprzedawanie wszystkiego, ale żeby ujawnić przywiązanie jego serca do dóbr materialnych, a nie do Boga. A mnie się wydaje, że powiedział to dlatego aby potępić majętność. Skąd wiemy jaki był zamysł Jezusa ? Późniejsze zakony żyły w ubustwie naśladując Jezusa. Wskazuje to na to, że jednak chodziło o majętność ? Dlaczego zakonnicy składają uroczyste śluby ubóstwa ? Zakony żebrzące - to nie mit. Karmelici bosi, jak mówi nazwa, - całkowite ubustwo. Jedynie szata i całkowite wyzbycie się przywiązania do dóbr materialnych. Skoro powiedziałeś, że Jezus rzekł te słowa aby ujawnić przywiązanie do dóbr materialnych, to w jaki sposób ujawnić brak tego przywiązania, jak nie przez ubustwo ? To całkowite wypatrzenie słów Jezusa, wg mnie. Skoro katolicy i duchowni nie są przywiązani do dóbr materialnych, to dlaczego nie pozbędą się majątku ? Wychodzi więc na to, że zakonnicy składając śluby ubustwa wypaczają słowa Jezusa, bo nie o to mu chodziło ? Pn lut 02, 2009 10:17 Ókaż Dołączył(a): Pt gru 12, 2008 23:03Posty: 383 User napisał(a):Jezus wyraźnie mówi:Chcesz osiągnąć życie wieczne - rozdaj wszystko co masz ubogim. Żaden ksiądz tak nie postępuje, żaden katolik. A przecież dawniej duchowni (mnisi) tak robili. Ubustwo było ich domeną, było tym czym wypełniali nauki Jezusa. Po pierwsze: Młodzieniec z ewngelii prosił o radę jak osiągnąć życie wieczne i dostał odpowiedź że ma wypełniać dziesięć przykazań. To była podstawa! Jednak on chciał czegoś więcej bo już żył dekalogiem (kiedy to wyznał Marek pisze że Jezus spojrzał na niego z miłością). Wtedy dopiero Jezus doradził mu rozdanie majątku i pójście za nim. Przedewszystkim moralność (dekalog) a potem jak pisze w opowieści o bogatym młodzieńcu Mateusz: "jeśli chcesz być doskonały, idź. sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj". Nie tyle warunek co wyższy poziom. Po drugie:Pan Jezus mówi że prędzej doknona się niemożliwe ("wielbłąd przejdzie przez uch igielne") niż bogaty wejdzie do królestwa niebieskiego. Tak ale zaraz dodaje że dla boga ten cud jest możliwy ("U ludzi to niemożliwe lecz u Boga wszystko jest możliwe" Mt 19,26). To My uważamy że bogacz (np. bogaty ksiądz) jest godny potępienia i z założenia już jest to grzesznik i oszust. Jednak Bóg patrzy nie tylko na stan naszego konta i samochód. Po trzecie: SET-ATUM księża płacą podatki (pewnie większe niż ty). Jest to podatek dochodowy zależny od liczby wiernych w parafii i sprawowanej funkcji. Oprócz tego kościół płaci również podatek rolny i od nieruchomości (plebanie). Pn lut 02, 2009 10:31 worek Dołączył(a): Pt paź 31, 2008 15:18Posty: 272 Ókaż napisał(a):Po trzecie: SET-ATUM księża płacą podatki (pewnie większe niż ty). Jest to podatek dochodowy zależny od liczby wiernych w parafii i sprawowanej funkcji. Oprócz tego kościół płaci również podatek rolny i od nieruchomości (plebanie). moment moment.... trochę na ambicję mi wjechałeś czy większe niż ja to nie wiem ale z tego co się oriętuję: - taca opodatkowana nie jest, jak opodotkowac darowiznę... ale majątek ruchomy kościoła stanowi - darowizny od instytucji finansowych (opodatkowane nie są a ładne przekręty na tym robić można) - Dofinansowanie składek emerytalnych. Zyski z fundowania dobrodziejom na koszt podatników 80 % składki emerytalnej, a misjonarzom na misjach, zakonnicom i zakonnikom klauzulowym i tak zwanym kontemplacyjnym 100 %. - ekstramalnie ale sie na pewno zdarza - Zyski z nadużywania zwolnień od ceł i akcyz od przedmiotów importowanych na cele kultu religijnego pozatym księża płaca dochodowy podatek zryczłtowany... więc mniej nis statystyczny podatnik... przykładowo: podatek ryczałtowy uzależniony od liczby mieszkańców parafii. Ostatnio wynosi on 102-372 zł kwartalnie dla wikariusza i 319-1136 zł dla proboszcza, oczywiście średnio za 2008 r. pozatym są zwolnienieni z podatku dochodowego od osób prawnych przychodów kościelnych osób prawnych - przeznaczonych na ich działalność "statutową". oczywiście jeśli ksiądz prowadzi działalnośc gospodarczą, to od tej działalności płaci normalne podatki, ale jak ktos jest zoriętowany w ksiegowości to już dobrze wie jak uryc niektóre spray, i wymigac się US Pn lut 02, 2009 10:52 worek Dołączył(a): Pt paź 31, 2008 15:18Posty: 272 jeśli uważasz że ja płacę ok 5 tyś podatku rocznie to mnie obraźiłeś :) Pn lut 02, 2009 10:58 Ókaż Dołączył(a): Pt gru 12, 2008 23:03Posty: 383 Przepraszam SET-ATUM za te osobiste wycieczki. Skąd moge wiedzieć ile płacisz raz przepraszam. Ale zobacz nie wiedziałeś czegoś ale wredny katol nacisnął Ci na odcisk i przeryłeś neta aby coś znaleźć (pomijam źródło - napewno nie kościelne). Pozdrawiam Pn lut 02, 2009 10:59 worek Dołączył(a): Pt paź 31, 2008 15:18Posty: 272 Ókaż napisał(a):Przepraszam SET-ATUM za te osobiste wycieczki. Skąd moge wiedzieć ile płacisz raz przepraszam. Ale zobacz nie wiedziałeś czegoś ale wredny katol nacisnął Ci na odcisk i przeryłeś neta aby coś znaleźć (pomijam źródło - napewno nie kościelne). Pozdrawiam moj drogi nigdy nie pomyślałem o Tobie w ten sposób, źrodło jak najbardziej nie jest kościelne, ale jeśli informacjię którę podałem ( może w nieokrzesany sposób) są niewłaściwę proszę o korektę?? zrozum ja nie napadam na nikogo, jeśli ksieża robią pieniądze bo moga chwała im za to nie za moje (teoretycznie) się dorabiają, jeśli żyją w ascedzie też dobrze, sam znam paru księży którzy potrafią mieć w swoim pokoju na plebaniu łóżko i zbiote z desek półki a zamiast samochodu jeździć rowerem... chciałem ustalić tylko pewne fakty, a jak wiadomo nie pozjadałem wszystkich rozumów świata, czytam coś to sie chce dowiedzieć od kogoś kto jest bliżej tematu niż ja. czasem zastanawiam sie czemu wszystko odrazu traktuję sie jak napaść, naprawde JA nie miałem takiego celu, i zaufaj mi wredny katol nigdy nie padnie z moich ust ps. sam jednak przyznasz że stawka podatku zryczałtowanego jest dość niska Pn lut 02, 2009 11:09 Ókaż Dołączył(a): Pt gru 12, 2008 23:03Posty: 383 W moim przypadku zadziałał tu "syndrom oblężonej twierdzy" - strzelam do każdego Człowiek obiecuje sobie że nie będzie dupkiem a jak przychoidzi do rzeczy to jest jak zwykle. Sam wiedze o dochodach księży mam niewielką. Podejrzewam jednak że jedni są bogaci a inni bardzo biedni. Mnie osobiście nie obchodzą Ci bogaci (bo biednym chętnie bym pomógł) tak samo jak nie obchodzi mnie mój sąsiad który jest odemnie bogatszy. Jego szczęście Stawka rzeczywiście niska ale nie wiem czy wiesz że w Polsce wogóle jest mało osób którzy płacą podatki (jest ich chyba coś koło 14 milionów). Reszta to emeryci i renciści (opodatkowani, jednak nie jest to podatek rzeczywisty), bezrobotni, niepracujący, dzieci i "szara strefa". Przy tak niskim zatrudnieniu (chyba jednym z najniższych w UE) podejrzewwam że i te księżowskie pare złotych jest przez US witane z radością. Pozdrawiam i co złego to nie ja. Pn lut 02, 2009 11:33 worek Dołączył(a): Pt paź 31, 2008 15:18Posty: 272 mnie ta sprawa trochę interesuję, bo wszyscy właśnie krzyczą o niebotycznych zarobkach księzy majątkach a tak naprawdę to chyba guzik wiedza... trochę szkoda że episkopat żeby ukrucić te praktyki poprostu nie ujawnił majątku i tyle. Pozatym taka maniera polaka jak sąsiad ma troszkę wiecej pieniedzy to też zawsze albo ukradł, albo znalazł uczciwie przeciez nie zarobił wracając do tematu (bo troszke zofftotopowaliśmy) to jaki sens ma porónywanie cytatu z obecną sytuacją majętności KK?? bo ja to się trochę pogubiłem, jak bym był bogatym parafianinem to będe zbawiony ale bogatym księdzem to już nie .. Pn lut 02, 2009 11:46 Ókaż Dołączył(a): Pt gru 12, 2008 23:03Posty: 383 Osobie która rozpoczynała ten temat chodziło chyba, że ksiądz nie jest prawdziwym księdzem chrystusowym dopóki nie sprzeda plebani, kościoła (razem z ławkami), ostatniej koszuli i koloratki. Dopiero tak "oczyszczony" będzie mógł z czystym sumieniem umrzeć goły z zimna i głodu pod mostem. Tak samo powinni postąpić (zdaniem Usera) pozostali katolicy. Wtedy rzeczywiście łatwo byłoby poznać chrześcijanina - goły nieszczęśnik mieszkający w kartonie. Chyba takie było przesłanie pierwszych postów (a może to ja znowu robię się złośliwy)? Pn lut 02, 2009 11:56 Anonim (konto usunięte) Ókaż napisał(a):Osobie która rozpoczynała ten temat chodziło chyba, że ksiądz nie jest prawdziwym księdzem chrystusowym dopóki nie sprzeda plebani, kościoła (razem z ławkami), ostatniej koszuli i koloratki. Dopiero tak "oczyszczony" będzie mógł z czystym sumieniem umrzeć goły z zimna i głodu pod mostem. Tak samo powinni postąpić (zdaniem Usera) pozostali katolicy. Wtedy rzeczywiście łatwo byłoby poznać chrześcijanina - goły nieszczęśnik mieszkający w kartonie. Chyba takie było przesłanie pierwszych postów (a może to ja znowu robię się złośliwy)? Najlepiej temat odwrócić do góry ogonem, wyolbrzymić i po krzyku, nie? A może się tak Ókaż zastanów, dlaczego każda instytucja płaci podatki, a Kościół nie. Dlaczego księża płacą niższe podatki, niż zwykli ludzie. Dlaczego ja muszę odprowadzać 100% składek, a księża tylko 20%, a zakonnicy wcale? Mi nikt emeryturki nie sponsoruje, dlaczego moje pieniądze muszą iść na księży? Argumenty typu "tak, najlepiej niech nago chodzą", albo podobnego rodzaju są naprawdę nie na poziomie. Pn lut 02, 2009 12:12 Ókaż Dołączył(a): Pt gru 12, 2008 23:03Posty: 383 nhyujm napisał(a):Ókaż napisał(a):Osobie która rozpoczynała ten temat chodziło chyba, że ksiądz nie jest prawdziwym księdzem chrystusowym dopóki nie sprzeda plebani, kościoła (razem z ławkami), ostatniej koszuli i koloratki. Dopiero tak "oczyszczony" będzie mógł z czystym sumieniem umrzeć goły z zimna i głodu pod mostem. Tak samo powinni postąpić (zdaniem Usera) pozostali katolicy. Wtedy rzeczywiście łatwo byłoby poznać chrześcijanina - goły nieszczęśnik mieszkający w kartonie. Chyba takie było przesłanie pierwszych postów (a może to ja znowu robię się złośliwy)?Najlepiej temat odwrócić do góry ogonem, wyolbrzymić i po krzyku, nie?A może się tak Ókaż zastanów, dlaczego każda instytucja płaci podatki, a Kościół nie. Dlaczego księża płacą niższe podatki, niż zwykli ludzie. Dlaczego ja muszę odprowadzać 100% składek, a księża tylko 20%, a zakonnicy wcale? Mi nikt emeryturki nie sponsoruje, dlaczego moje pieniądze muszą iść na księży?Argumenty typu "tak, najlepiej niech nago chodzą", albo podobnego rodzaju są naprawdę nie na poziomie. Dobry człowiku! Poprostu się nie nadymam i trochę żartuje. Trochę luzu. Ateiści chętnie ośmieszają Boga kiedy jednak dyskusja schodzi na sprawy ich serrcu bliskie (tak jak ich kieszeń) robią się śmiertelnie poważni. Z drugiej strony nie płaczę że w Iranie imam nie płaci podatków wogóle (jeśli nie płaci!) bo respektuje prawo państwowe. Powiedz mi dlaczego ksiądz miałby pójść do US i prosić aby pobrano od niego 100% składki skoro prawo wymaga od niego 20%? A Ty płacisz 100% czy 180%? Takie prawa wywalczył, wynegocjował sobie KK w tym kraju. Zrersztą niewierzący uważają że księza nic nie robią to za co mieliby płacić? Bezrobotni nie płacą przecież podatków? A księża płacą! Pn lut 02, 2009 12:36 Anonim (konto usunięte) Cytuj:Z drugiej strony nie płaczę że w Iranie imam nie płaci podatków wogóle (jeśli nie płaci!) bo respektuje prawo sobie, że ja też nie czepiam się niemal żadnego państwa. Przypadkowo jednak żyję w tym kraju Cytuj:Powiedz mi dlaczego ksiądz miałby pójść do US i prosić aby pobrano od niego 100% składki skoro prawo wymaga od niego 20%? A Ty płacisz 100% czy 180%?Nigdzie nie potępiłem księży. Prawo kuleje i prawo należy prawa wywalczył, wynegocjował sobie KK w tym się, że może być to sprzeczne z konstytucją (faworyzowanie jednej grupy społecznej) chociaż mogę się mylić. I tak pewnie się nikt nie odważyłby zaskarżyć do TK, bo by go zjedli Cytuj:Zrersztą niewierzący uważają że księza nic nie robią to za co mieliby płacić? Bezrobotni nie płacą przecież podatków? A księża płacą! Którzy? Nazwiska Siejesz mi tu propagandę Bezrobotni nie płacą, bo nie mają dochodów (bo za co mają płacić, za żywota ? ). Księża dochód mają i nie podoba mi się to, że mają tak szeroko idące ulgi. Pn lut 02, 2009 12:45 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników Provided to YouTube by BookwireChapter 31.12 - Przez ucho igielne · Wioletta MilewskaPrzez ucho igielne℗ SAGA EgmontReleased on: 2022-07-29Artist: Wioletta M

Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...POCZTANie pamiętasz hasła?Stwórz kontoQUIZYMENUNewsyJak żyć?QuizySportLifestyleCiekawostkiWięcejZOBACZ TAKŻE:BiznesBudownictwoDawka dobrego newsaDietaFilmGryKobietaKuchniaLiteraturaLudzieMotoryzacjaPlotkiPolitykaPracaPrzepisyŚwiatTechnologiaTurystykaWydarzeniaZdrowieNajnowszeWróć naESO| 20:5010Podziel się:W piątek 9 kwietnia świat obiegła smutna wiadomość o śmierci księcia Filipa. Kondolencje napływają z całego świata. Papież Franciszek również przesłał wyrazy współczucia królowej Elżbiecie. Papież Franciszek przesłał kondolencje królowej Elżbiecie z powodu śmierci księcia Filipa. (Getty Images)W sobotę Papież Franciszek wysłał telegram do królowej Elżbiety II, w którym wyraził swój smutek z powodu śmierci jej męża księcia także:

Provided to YouTube by BookwireChapter 31.11 - Przez ucho igielne · Wioletta MilewskaPrzez ucho igielne℗ SAGA EgmontReleased on: 2022-07-29Artist: Wioletta M „Wiele lat obserwuję otaczającą mnie rzeczywistość i zwróciłem szczególną uwagę na działania KK. Przypomina mi się również pewien cytat:”Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne”. Obraz, który widzę na co dzień, jest zatrważający. Wygląda na to, że większość (i to znakomita)” pracowników” KK nie chce się dostać do miejsca, o którym tak chętnie opowiadają... Reszta wniosków sama się nasuwa i nie muszę ich tutaj przytaczać. Pozdrawiam”- Podpisany imieniem i nazwiskiem czytelnik. Jeden z wielu listów, po którym moi mailowi rozmówcy oczekują, że wpiszę się w ten nośny trend wyliczania bogactwa, w jakim pławi się Kościół i gorszącego zachowania jego „pracowników”, łączących swoją aktywność zawodową (powołanie) z mamoną. Teraz powinienem pobawić się w wyliczankę(najlepiej popartą przykładami) : podać miejsca (parafie) i nazwiska kapłanów, którzy posiadają luksusy, niekiedy niedostępne dla maluczkich. No mógłbym jeszcze pojechać po hierarchach, mających do swojej dyspozycji samochody z najwyższej półki dilerskich salonów. I na koniec „wisienką na torcie”, byłby przykład zakonnika -biznesmena, który w podległych mu mediach modlitewne zdrowaśki przeplata numerem konta, na które pobożne duszyczki winny wpłacać spore datki. Zawiodę jednak( i pewnie kolejny raz spotkam się z zarzutem o sprzyjanie moim dawnym kolegom-kapłanom KK) i nie wpiszę się w tę wyliczankę katolików(i pewnie nie tylko tych praktykujących), będącą tematem rozmów przy niedzielnym placuszku zajadanym w otoczeniu najbliższych. Przed kilkoma laty w Indiach, kraju wielkim jak kontynent i ludnym ponad wyobrażenie, pojawił się inwestor (Anglik z urodzenia) i założył tam fabrykę produkującą tkaniny. Pewnie był jednym z tysięcy inwestorów, którzy w tym wielkim i biednym kraju zwietrzyli szansę na tanią siłę roboczą, przez co mogli liczyć na szybkie wzbogacenie się. Ten człowiek był jednak inny. W jego zakładach(zatrudnia kilka tysięcy pracowników), ludzie zarabiają dwa razy więcej, aniżeli pracownicy podobnych firm rozsianych na terenie tego wielkiego kraju. Ekscentryczny biznesmen nie robi tam interesu życia- nie pławi się w luksusie, jeździ skromnym samochodem i zostawia dla siebie kilkaset dolarów, bo stwierdził, że to mu wystarcza, a i tak żyje na całkiem dobrym poziomie. Może teraz trochę bliższy nam przykład. Człowiek, którego znają chyba wszyscy. Lider wielkiej partii, który na co dzień budzi w naszym społeczeństwie skrajne emocje-od uwielbienia po nienawiść. Pewnie wzorem innych liderów politycznych powinien poużywać luksusu bogactwa, a poprzestaje na skromnym, lekko już znoszonym garniturze i mieszka w leciwym szeregowcu, który pewnie odziedziczył po rodzinie. Ktoś powie, że jest już w wieku, gdy nie przykłada się wagi do dóbr materialnych i nie ma rodziny(poza kotem), więc po co mu góra bogactwa? On pewnie myśli podobnie, bo zrezygnował z dobrodziejstwa comiesięcznej emerytury, którą przeznacza na cele charytatywne i zadowala się poselską dietą( choć pewnie teraz ktoś zauważy, że ona wcale do małych nie należy i to prawda) Łatwo potrafimy wyliczać nadmiar innym i słusznie zauważamy, że w przypadku ludzi Kościoła to szczególnie razi. Pozwolę sobie jednak zauważyć, że KK (Kościół katolicki) to nie tylko ludzie w sutannach, ale my wszyscy, którzy stanowimy wspólnotę w nim. A gdyby tak każdy z wiernych parafialnej trzódki oddawał na rzecz biedniejszych, powiedzmy 10% ze swoich zarobków (tych ponad przeciętnych!), to może byśmy się czuli trochę lepiej i to „igielne ucho” nie byłoby czymś niemożliwym do przebrnięcia? I może na koniec warto przypomnieć sobie przypowieść Chrystusa o Bogaczu i Łazarzu? Na końcu naszego ziemskiego czasu Bóg będzie rozliczał nas z wrażliwości wobec naszego bliźniego, każdego z nas: tego w sutannie, ale i chodzącego w krawacie biznesowego sukcesu także! Kryspin Tłumaczenia w kontekście hasła "przejdzie przez plac" z polskiego na francuski od Reverso Context: Przestawię przyszłość Windmarka tak, że przejdzie przez plac dokładnie o 19:19. Mam 40 lat, panna z dzieckiem (dziecko to największy dar od Boga jaki dostałam, chociaż nie mam męża). Od momentu poczęcia samotna matka. Przez wiele lat uciekająca przed facetami, nie szukająca w ogóle kontaktu, żyjąca tylko i wyłącznie dla dziecka. Ale dziecko rosło, coraz mniej mnie potrzebowało. Zaczęłam się rozglądać tu i tam… Czasem pojawiał się jakiś mężczyzna, ale jednak albo żonaty, albo zainteresowany przelotnym związkiem… Mijały lata. Dziś dziecko ma lat 10 i potrzebuje ojca. Ja potrzebuję męża. Kogoś, kto by się nami obojgiem zaopiekował. W końcu. Pragnę mieć szczęśliwą rodzinę, pełną dzieci, śmiechu i wrzasku. 2 lata temu modliłam się NP o dobrego męża. Jedną nowenną całą, drugą która była w intencji mojej znajomej – niestety przerwaną. Ta modlitwa wówczas nie została wysłuchana. Ale rok temu poznałam bardzo interesującego mężczyznę – 44 lata, kawaler, dobrze wychowany, wykształcony rolnik (dla mnie to bardzo ważne, bo ja też pochodzę ze wsi). Mieszkający ze swoją matką, pełniący ważne funkcje w swojej społeczności. Religijny, chodzący na pielgrzymki do Częstochowy tak jak i ja. Niestety dzieliły nas kilometry. Bardzo dużo kilometrów….Bardzo często do mnie dzwonił, a ja chętnie z nim rozmawiałam. Czułam że coraz bardziej się do niego przyzwyczajam… że się zakochuję. Cały czas się modliłam min. do świętego Charbela, a także zwykłym różańcem i koronką do Miłosierdzia Bożego, abym się nie zakochała bez wzajemności, aby moje uczucie było odwzajemnione. Wierzyłam, że to może to… Odkąd urodziłam dziecko naprawdę bardzo na wodzy trzymałam swoje uczucia… Do tego momentu. I wszystko było jak najpiękniej, miałam tyle nadziei, że to się potoczy dalej, że my będziemy razem w pięknej relacji z czasem narzeczeńskiej czy małżeńskiej….Jednak w lipcu on zaczął się wycofywać, kontakt był coraz rzadszy. Nie umiałam się z tym pogodzić. W sierpniu byłam na pielgrzymce, już nie pamiętam dokładnie intencji, ale chyba to było o naszej relacji. I nic. Minęła pielgrzymka, minął sierpień. A on był jak zadra w moim sercu. Popadłam w depresję, chociaż mam przecież dla kogo żyć i się cieszyć. Nie umiałam się pogodzić. Czekałam ciągle na telefon, bo jednym z ostatnich jego słów było: zadzwonię…. Nie umiałam zrozumieć co się stało i dlaczego nie dzwoni. Chciałam od niego jakichś wyjaśnień… Pisałam smsy, że przecież chyba zasługuję na to, żeby mi powiedział szczerze o co chodzi. Czy naprawdę o te kilometry? Śnił mi się w nocy…. On nie dzwonił a ja wbrew wszystkiemu czekałam na telefon od niego. Na jakieś wyjaśnienia… 3 września rozpoczęłam nowennę o dobrego kochającego męża. Cały czas mając nadzieję, że Bóg za sprawą Maryi uzdrowi tę właśnie relację. Nowennę skończyłam 27 października ( nie stało się nic w tej kwestii tzn całkowita cisza z jego strony) i jednocześnie 27 października rozpoczęłam kolejną o pojednanie z tym człowiekiem… Nawet nie wiem czy on zdaje sobie sprawę, jak bardzo mnie zranił… A najbardziej to chyba to, ze zniknął bez słowa… Na razie to jest piąty dzień tej drugiej nowenny, więc powinnam się może jeszcze uzbroić w cierpliwość… Odkąd zaczęłam odmawiać NP zniknął pewien bardzo poważny problem (który był dla mnie uzależnieniem i z którym walczyłam od lat). Jedyny widoczny dla mnie skutek nowenny. Wierzę, że Bóg da mi w końcu męża a mojemu dziecku ojca. Bo ja wszystko robię sama, dziecko, praca, odmawiam Nowennę, daję jałmużnę, modlę się za zmarłych i za konających, powstrzymuję się od posiłków 1 dzień w tygodniu, i już po prostu nie mam siły… jestem taka bliska zwątpienia… StartListy od CzytelnikówIwona: Prośba nie wysłuchana Bo choć nauka Jezusa wskazywała wyraźnie, że prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niźli bogacz przeciśnie się do królestwa niebieskiego, to jednak przypierany do muru przez bezbożny tłum Zbawca przyznał w końcu, że u Boga wszystko jest możliwe, dając nam asumpt do wnioskowania, że miłosierny Ojciec uchyli nam
Kiedy Alain Mabanckou spóźniony o dwa miesiące dotarł wreszcie na wykład, przez salę gromadzącą trzystu studentów przemknął pomruk. Przez pomyłkę wszedł drzwiami zarezerwowanymi dla wykładowcy, w dodatku w letnim ubraniu, mimo że za oknem panowała już zima. Omiótł wzrokiem amfiteatralną salę i zauważył trzech czarnych studentów. Siedzieli skupieni w grupce, „jakby się bali, że biali Europejczycy zaraz zjedzą ich na surowo”. Trafił idealnie. Wykład (na wydziale prawa uniwersytetu w Nantes) dotyczył akurat jego przypadku. Osoby, której rodzice nie zrzekli się narodowości francuskiej po odzyskaniu przez ich kraj, będący wcześniej kolonią, niepodległości, mogły ją uzyskać w procesie reintegracji. W tym celu każdy frankofoński Afrykańczyk musiał zwrócić się do urzędu o kopię aktu urodzenia właśnie w Nantes, mieście, które w XVIII w. było jednym z największych ośrodków handlu niewolnikami. „Wracamy na pole startowe!” – kwituje z uśmiechem Alain Mabanckou, przywołując pierwsze dni swojego pobytu we Francji. Kim jestem? „Do urzędu szło się jak do kostnicy w celu identyfikacji zwłok. To cena, jaką trzeba było zapłacić, aby zostać uznanym przez ten kraj”. Po roku Kongo przestało finansować stypendium. Pieniądze – zgromadzone z trudem oszczędności – przesłała Alainowi matka. Po wymianie franków z afrykańskich na francuskie wystarczyło na jedną kanapkę. „Urodziłem się w Kongo, studiowałem we Francji, wykładam w Kalifornii. Jestem czarny, mam francuski paszport i zieloną kartę. Kim jestem? Trudno mi powiedzieć. Nie zgodzę się jednak na to, by definiować mnie przez resentyment i łzy” – pisze Mabanckou w cytowanym już wyżej zbiorze esejów i tekstów autobiograficznych „Le sanglot de l’homme noir” (Płacz czarnego człowieka). Zbiorze, dodajmy, bardzo dla niego charakterystycznym, bo od początku do końca zakotwiczonym w literaturze. Poszczególne teksty odwołują się do dzieł już istniejących i wchodzą z nimi w twórczą dysputę, przypominając jednocześnie ich tytuły – zaczynając od parafrazy książki Pascala Brücknera „Płacz białego człowieka”, poprzez „Zabójcze tożsamości” (Maalouf), „O duchu praw” (Monteskiusz), „Obowiązek przemocy” (Ouologuem), aż po „Afrykę widmo” (Leiris). Rzeczywiście, Mabanckou jest ostatnim, który miałby ochotę patrzeć w przeszłość, z dumą wskazując w Afryce najstarsze źródła cywilizacji czy też celebrując nieszczęścia czarnych niewolników. Jest też jednak ostatnim, który chciałby od tego całkowicie uciec i zrównując wszystko z ziemią, mierzyć w przyszłość. On lubi widzieć rzeczy w całym ich zawikłaniu i złożoności. Swoim pisarstwem Mabanckou próbuje kruszyć betonowe mury stereotypów i tabu, które otaczają Afrykę oraz czarnego człowieka – na kontynencie afrykańskim i poza nim. Mury, zaznaczmy, wzniesione zarówno przez Europejczyków, jak i samych Afrykanów. Jeszcze będąc studentem w latach 80., krytycznie oceniał demonstracje swoich kolegów żądających lepszych warunków życia, jakie – w podtekście – miały im się należeć w ramach rekompensaty za cztery wieki poniżenia. Zdaniem Mabanckou tego rodzaju postawa, bazująca na resentymencie i podbijająca bębenek doznanych w przeszłości krzywd, w gruncie rzeczy tylko utrwala relację opartą na przemocy. Nie można puścić w niepamięć okresu niewolnictwa i kolonizacji ani zlekceważyć winy Białych, trzeba jednak spojrzeć na rzecz uczciwie, nie przemilczając odpowiedzialności, jaką ponoszą sami Afrykanie. Kolonizacja bis W jednym ze wspomnianych esejów oraz w powieści „Black bazar” Mabanckou przywołuje historię malijskiego pisarza Yambo Ouologuema, który swoim „Obowiązkiem przemocy” otworzył drogę dla nowej literatury afrykańskiej, bardziej odważnej, wewnętrznie niezależnej, mniej skrępowanej wymogami politycznej poprawności. W swojej książce, wydanej w 1968 r., Ouologuem jako pierwszy złamał tabu i napisał o współudziale Afrykanów (Czarnych i Arabów) w handlu niewolnikami. Zrobił to w czasach, kiedy obowiązywał zgoła inny styl. Afrykańscy pisarze starali się wtedy opiewać zalety własnej cywilizacji, która została zdeptana przez okrutnych kolonizatorów. Ouologuem zebrał pochwały recenzentów i jako pierwszy frankofoński pisarz z czarnej Afryki otrzymał prestiżową nagrodę Renaudot (niespełna 30 lat później odebrał ją także Alain Mabanckou). Niedługo potem wydawnictwo Seuil wycofało ze sprzedaży cały nakład, uzasadniając to polemikami, w których pojawiały się oskarżenia o rzekomy plagiat. „Zastanawia milczenie samych Afrykanów w tej sprawie, zwłaszcza głucha cisza ze strony piewcy négritude, Léopolda Sédara Senghora – pisze Mabanckou. – Czy mogli jednak bronić kogoś, kto tak bezczelnie dekonstruował historię Afryki?”. „Obowiązek przemocy” wznowiono we Francji dopiero w 2003... Najbardziej jak dotąd krytyczną wobec Afrykanów powieścią Mabanckou jest „Black bazar”, w której sportretował środowisko czarnej mniejszości żyjącej w Paryżu. Akcja toczy się w dzielnicy la Goutte d’Or, znanej z tego, że zamieszkiwana jest głównie przez Czarnych. Wbrew temu, co sądzi biała większość, społeczność ta nie jest żadnym monolitem, to kulturowa mieszanka, obejmująca przybyszów z dawnych kolonii, ich dzieci i wnuki, najczęściej urodzone już we Francji, a zatem czarnych Francuzów oraz nowych imigrantów z Afryki i Antyli. I właśnie tę wielokulturowość i heterogeniczność czarnej mniejszości portretuje pisarz, ukazując przy okazji niezwykłą różnorodność ludzkich losów, postaw i stylów życia. Są tu i świeżo przybyła z Konga dziewczyna wystawiona do wiatru przez pobratymców, którzy wzięli od niej pieniądze, obiecując mieszkanie, i rozbijająca się drogimi samochodami córka ministra Gabonu, i Arab prowadzący sklepik, i Martynikanin oszalały z nienawiści do Czarnych. Ową kulturową mozaikę poznajemy z perspektywy narratora, kongijskiego imigranta z literackimi ambicjami. Tym, co daje się odczuć najsilniej, jest nieświadome podtrzymywanie przez czarną społeczność wytworzonych przez Białych uprzedzeń rasowych, najczęściej zresztą odnoszących się do sfery cielesności i seksualności. Bohaterowie nie przestają oceniać nawzajem swojej sprawności seksualnej, a związek z białą kobietą jest w ich oczach awansem społecznym, który na zewnątrz przedstawiają jako akt zemsty na dawnym kolonizatorze. Będąc dumnymi Afrykanami, wstydzą się ciemnego koloru skóry i bez umiaru stosują „produkty do demurzynizacji” (sprzedaje je z dużym powodzeniem narzeczona bohatera, Pierwotna Barwa). Wszystko, co robią, robią wbrew Białym, wobec Białych, w stosunku do Białych. Kolonizacja wcale się nie skończyła – zdaje się mówić Mabanckou – jest wciąż żywa w naszych głowach, czas ją wreszcie przerwać. Wolność, równość i braterstwo, ale nie u nas Dekonstruując mechanizmy wewnętrznego zniewolenia Czarnych, autor „Kielonka” nie pozostaje także bezkrytyczny wobec Białych, w bezmyślny i pełen ignorancji sposób podtrzymujących dawne uprzedzenia. Jego powieści obfitują w historie kompromitujące białą społeczność, która wciąż jedną nogą tkwi w czasach kolonizacji i nie przyjęła do wiadomości epokowych zmian. Mabanckou przedstawia to w typowym dla siebie, kpiarskim, prześmiewczym stylu, dającym mu dużo większą swobodę, niż gdyby chciał rzecz wyrazić ze śmiertelną powagą. Kiedy jeden z bohaterów „Kielonka” przychodzi z wizytą do rodziców swojej białej narzeczonej, ci witają go pytaniem, czy pochodzi z Konga belgijskiego, czy też francuskiego. A gdy narzeczona daje im delikatnie do zrozumienia, że kolonie należą już do przeszłości i że chodzi o Republikę Konga, jej ojciec wykrzykuje radośnie: „jasne, że z Konga, z naszej pięknej reprezentacyjnej byłej kolonii, podczas okupacji generał de Gaulle uczynił nawet Brazzaville stolicą wolnej Francji, ach, Kongo, tak, ziemia ze snu, ziemia wolności”. Przy całej, skądinąd szalenie protekcjonalnej, sympatii dla gościa („powiedzieli też, że lubią głęboką Afrykę, Afrykę autentyczną, Afrykę tajemniczą, sawannę, czerwoną ziemię, dzikie zwierzęta, które brykają po rozległych równinach”) w niejaką konsternację wprawia ich myśl, że miałby on zostać członkiem ich rodziny. Tymczasem francuskie społeczeństwo jest dziś złożone z Europejczyków (Mabanckou przypomina, że większość imigrantów we Francji pochodzi z Europy, a nie z innych kontynentów), a także z Antylczyków, Gujańczyków, Haitańczyków, Afrykanów i mieszkańców wyspy Réunion. Francuska konstytucja gwarantuje im wszystkim wolność, równość i braterstwo, jednak codzienna praktyka daleka jest od zapisów prawa. „W historii byliśmy »dzikimi«, potem »tubylcami«, następnie jako »strzelcy« braliśmy udział w europejskich wojnach, zanim zrozumieliśmy, co miał na myśli Biały, kiedy wypowiadał słowo »Negrµ” – pisze Mabanckou w eseju „O duchu praw”. Czarni musieli dopiero odwrócić znaczenie tego słowa i przekuć je w swój oręż, tworząc négritude, jeden z najważniejszych ruchów intelektualnych w dziejach tej społeczności. Dziś – mówi nie bez goryczy Mabanckou – Czarni stali się po prostu „imigrantami”, nawet jeśli całe życie przeżyli na terytorium francuskim, będąc, wedle prawa, zwykłymi Francuzami. Czyj francuski? Wśród afrykańskich pisarzy odżywa dziś dyskusja, czy uprawnione jest tworzenie w języku dawnego kolonizatora, czy wybór tego języka nie jest przedłużeniem kolonizacji, gestem bezradności lub przejawem rynkowego koniunkturalizmu. Mabanckou zachowuje w tej kwestii nieobciążony ideologią pragmatyzm. Przyjazd do Francji był dla niego okazją do konfrontacji z innym językiem francuskim niż ten, którego nauczył się w Kongo. Innym oznaczało w tym wypadku – prostszym, uboższym, bardziej potocznym. Zdaniem kongijskich studentów Francuzi mówili niedbale, posługiwali się niewielkim zasobem słów, a ewolucja języka, na którą się powoływali, była jedynie wymówką skrywającą szczególnego rodzaju lenistwo. Alain i jego koledzy nauczyli się francuskiego nie od rodziców, lecz dopiero w szkole, z książek. Mówili więc językiem starannym, jak na francuskie ucho nieco archaicznym, a w każdym razie na pewno zbyt wyszukanym, zbyt – powiedzmy to wprost – literackim. Zabawną aluzję do tego faktu znajdujemy w „Kielonku”, kiedy to „Murzyni z kancelarii prezydenta” piszą do jedynego czarnego członka Akademii Francuskiej „długi list, używając poprawnych form czasu zaprzeszłego, było tam nawet kilka poruszających fragmentów heksametrem”. Mabanckou przypomina, że francuski już dawno przestał być własnością Francuzów, mało tego, jego najbardziej ożywczy nurt płynie w literaturze tworzonej przez autorów spoza Francji („francuski to wcale nie jest długa spokojna rzeka, to raczej rzeka, której bieg można zmienić” – mówi bohater „Kielonka”). W jednym z esejów autor przywołuje nazwiska najwybitniejszych pisarzy francuskojęzycznych, takich jak Ahmadou Kourouma z Wybrzeża Kości Słoniowej, Sony Labou Tansi z Konga i Patrick Chamoiseau z Martyniki, i zastanawia się, czy za gestem ucieczki od francuszczyzny, postulowanym przez niektórych afrykańskich autorów, nie kryje się niedostatek talentu... „Skoro dla niektórych określenie »pisarz frankofoński« to za wiele, pozostańmy po prostu przy określeniu »pisarz«” – proponuje. Pisanie uczciwe Prawdziwym problemem jest, zdaniem Mabanckou, nie tyle pisanie po francusku, ile pisanie uczciwe, abstrahujące od oczekiwań czytelników. Problemy z dystrybucją książek w Afryce i ich wysokie, jak na tamtejsze realia, ceny, sprawiają, że odbiorcami literatury tworzonej przez pisarzy pochodzących z Afryki są najczęściej Europejczycy. Większość z nich szuka w niej potwierdzenia własnych wyobrażeń o „mitycznym” kontynencie, owej „głębokiej Afryce, Afryce autentycznej”. Ich oczekiwania znakomicie podsumowuje Kenijczyk Binyavanga Wainaina w tekście „Jak pisać o Afryce”, w którym udziela on autorom kilku prostych rad: „Wśród bohaterów musisz zawsze uwzględnić Głodującą Afrykankę, która snuje się niemal nago po obozie uchodźców i czeka na pomoc z Zachodu. Jej dzieciom muchy siadają na powiekach i rosną im brzuchy z głodu. Piersi ma sflaczałe > > i pozbawione pokarmu. Musi wyglądać całkowicie bezradnie. Nie może mieć przeszłości ani historii; tego typu dygresje niszczą dramatyzm chwili” (tłum. Anna Mirosławska-Olszewska, „autoportret” nr 4/2009). Kenijski pisarz radzi też autorom, by nie zapominali o uroku bezkresnych afrykańskich przestrzeni i dzikich zwierzętach (najlepiej, żeby mówiły ludzkim głosem) oraz by unikali pokazywania bohaterów w zwykłych i codziennych sytuacjach, np. kochających się rodzin, dzieci posyłanych do szkoły. Doradza również użycie niektórych słów, jak np. „niezmienny”, „pierwotny” oraz „autentyczny”. Mabanckou postępuje oczywiście dokładnie odwrotnie, wywracając na nice gorset czytelniczych oczekiwań. Sięgając nieraz do owego podręcznego zestawu środków, prowadzi z odbiorcą zuchwałą grę, w której za pomocą żartu, ironii, satyry, rozbija afrykański mit, proponując zgoła inny, zaskakujący obraz rzeczywistości. W jego powieściach nie ma miejsca na wyrozumiałość wobec intelektualnego lenistwa i sprawdzone formułki. Zdaniem autora „African Psycho” nie tylko Afryka, ale w ogóle świat, w którym żyjemy, jest w ciągłym ruchu, podlega bezustannym zmianom, musi więc być wciąż na nowo opisywany, na nowo poddawany refleksji. Owa refleksja powinna także przynieść rewizję kanonu światowej literatury. „Kielonek”, prozatorski fajerwerk Mabanckou (dodajmy tu wreszcie, że na polski przekłada pisarza – genialnie! – Jacek Giszczak), pozornie prosta opowieść o losach kilku pijaczków z niezbyt zamożnej dzielnicy Brazzaville, to przede wszystkim hołd złożony wielkim pisarzom całego świata. W jego tekst autor wpisał tytuły ponad dwustu książek – od „Wojny i pokoju” poprzez „Śmierć na kredyt” aż po... no właśnie, „Życie i pół” wspomnianego wcześniej giganta literatury afrykańskiej, Sony’ego Labou Tansiego. „Kielonek”, w którym pisarz z wdziękiem drybluje cytatami z literatury europejskiej i obu Ameryk, zawstydza i wprawia w zakłopotanie zachodniego czytelnika (a tym bardziej czytelnika z Europy Wschodniej), dając mu dyskretnie do zrozumienia, że poza dobrze mu znanymi literackimi lądami istnieją jeszcze inne, równie ważne, które wypadałoby odkryć. Dyskrecja autora polega na tym, że jeśli ktoś nie wiedział o istnieniu powieści Labou Tansiego, nie zorientuje się nawet, że właśnie przeoczył jej tytuł w niekończącej się, finezyjnie podkręconej frazie. To, co można by uznać za zabawną intertekstualną grę, u Mabanckou ukazuje rozziew między kulturami, z których jak na razie tylko jedna przyswoiła sobie treści drugiej. Świeże oko Twórczość Mabanckou rozpięta między dwoma, a teraz już nawet trzema kontynentami – Afryką, Europą i Ameryką Północną – nie tylko pośredniczy między światami, jest także wyrazistą próbą stworzenia własnego, autonomicznego uniwersum. Emigracja oddaliła pisarza od rodzinnego kraju na tyle, że potrafi o nim pisać z podziwu godnym dystansem, ale też ciepłem, co widać szczególnie w jego najnowszej książce „Jutro skończę dwadzieścia lat”, osnutej na wątkach autobiograficznych opowieści o zwyczajnym, a zarazem pełnym cudowności dzieciństwie w Kongo. W powieściach Mabanckou, choć bardzo różnych, powracają – czasem na drugim lub trzecim planie – te same postaci, ulice i miejsca składające się na obraz krainy młodości, np. owiany legendą seryjny zabójca Angoualima, dzielnica Trzysta, rzeka Tchinouka. W eseju „Dowód tożsamości” autor stwierdza, że choć nie jest w stanie jednoznacznie powiedzieć, czy emigracja miała wpływ na jego pisarstwo, przekraczanie granic stało się częścią jego życia i pozwoliło otworzyć się na to, co nieznane. Inaczej niż jego przyjaciel i literacki kompan, haitański autor Dany Laferrière, nie sądzi, że pisarz powinien mieszkać w mieście, którego nie lubi, aby w ten sposób wzbudzić w sobie nostalgię za ukochanym krajem. Jak mówi, przemieszcza się i podróżuje z pustą głową, nasłuchując wrzawy i zgiełku świata, starając się spoglądać na wszystko świeżym okiem. Pisanie jest dla Mabanckou nie tylko formą budowania własnego świata, jest też gestem sprzeciwu wobec narzuconych reguł i zastanych myślowych struktur. Nieprzypadkowo niemal w każdej jego powieści pojawia się postać wrażliwego prostaczka (może to być nauczyciel alkoholik, niedoszły seryjny zabójca lub kongijski imigrant w Paryżu), który w pewnym momencie sięga po pióro (lub starego remingtona), by opisać po swojemu „coś, co przypomina życie”. Za tą autoironiczną maską kryje się pisarz, który przyznaje sobie prawo do tego, by mówić własnym głosem, nie zrażając się tym, co myślą inni, nie posługując się cudzymi formułkami. Pisanie jest dla niego czymś znacznie więcej niż tylko wyrażaniem siebie, jest nadrzędną instancją, ostateczną racją bytu. Jak mówi w cytowanym wyżej eseju: „Pisze się, bo »coś nie idzie«, bo chciałoby się przenosić góry lub przecisnąć słonia przez ucho igielne. Pisanie to jednocześnie zakorzenienie, nocne wołanie i nasłuchiwanie dźwięków zza horyzontu”. Na pytanie, kim jest, Mabanckou odpowiada najprościej: pisarzem. ALAIN MABANCKOU będzie gościem piątego dnia Festiwalu. 26 października spotkanie z pisarzem poprowadzi Małgorzata Szczurek. MAŁGORZATA SZCZUREK jest romanistką, redaktorką naczelną Wydawnictwa Karakter.
  1. Օ бጺτиχուኞел
  2. ጶւուшուኇ ቮн рсо
  3. Χիщዦвևኙአս γոдитахре
    1. Ξፆጱ ξефоск оդемяш
    2. Օν φиξуф րጿбр одዬвеλ
Jak jest "ucho igielne" po niemiecku? Sprawdź tłumaczenia słowa "ucho igielne" w słowniku polsko - niemiecki Glosbe : Nadelöhr, Öhr. Przykładowe zdania
fot. Adobe Stock, Roberts Images Kiedyś była moim wrogiem, ale po latach ją zrozumiałam i... nawet zaczęłam jej współczuć. Zobaczyłam ją dzisiaj w supermarkecie i aż stanęłam, zaskoczona. „Ona czy nie ona?” – myślałam, z trudem dopatrując się w tej starej kobiecie swojej byłej teściowej. Szła powoli, przygarbiona, ciągnąc za sobą torbę na kółkach, nie rozglądając się na boki. Ze zdziwieniem odkryłam, że wzbudziła już tylko moją litość, a nie złość. Po tylu latach… Mój rozwód z mężem nie należał do przyjemnych Prawdę mówiąc, Michał nie chciał mi go dać i zapowiedział, że prędzej słoń przejdzie przez ucho igielne, niż ja się od niego uwolnię. Dzielnie wspierała go w tym jego matka, uważając, że „co Pan Bóg złączył, człowiek niech się nie waży rozłączać”. Jakoś nie przyjmowała do wiadomości, że jej syn pije i nie tylko nie pracuje, ale jeszcze terroryzuje rodzinę! Miałam dosyć domowych awantur, a stanowcze „nie” powiedziałam wtedy, gdy mąż zaczął rzucać się z pięściami na naszego dorastającego syna. Czułam, że narasta między nimi konflikt nie do opanowania i w którymś momencie będę musiała wybierać między mężem a dzieckiem. Postanowiłam więc opowiedzieć się natychmiast po stronie Tomka i wystąpiłam o rozwód. Jestem przekonana, że mój mąż mnie nie kochał, choć próbował dowieść w sądzie, że darzył mnie uczuciem. On kochał tylko moje pieniądze, które pozwalały mu żyć bez pracy i pić każdego dnia. Na szczęście sąd to także zauważył i nie przedłużał sprawy, rozwiązując nasze małżeństwo już na drugiej rozprawie. Odetchnęłam z ulgą, gdy wreszcie trzymałam w ręku papiery rozwodowe Ale to nie był koniec moich kłopotów. Teściowa stanęła po stronie syna, co było zupełnie naturalne. W końcu która matka potrafi szczerze przyznać, że to jej dziecko jest winne i nieodpowiedzialne? Ale ona postanowiła pójść krok dalej i przeciągnąć na swoją stronę wnuka! Tomek miał już wtedy jednak jedenaście lat i nie był taki głupi, gdy babcia wpajała mu, że powinien kochać tatusia, a nie mamusię, która jest niedobra i rozbiła rodzinę. Chłopiec dobrze wiedział, jak jego tata potrafił zachowywać się w domu po pijaku, rzucać się na niego z pięściami i wyzwiskami. Zapowiedział więc twardo babci, że albo przestanie gadać głupoty, albo on nie będzie do niej przychodził. Nie przestała. I Tomek odmówił wizyt babci. Nie był u niej od dziesięciu lat… Wiem, że w tym czasie przeszła gehennę z moim byłym mężem Po rozwodzie przeprowadził się do niej i poznała smak życia z alkoholikiem. Niejedną rzecz wyniósł jej z domu, gdy odmawiała dawania mu na wódkę pieniędzy ze swojej skromnej renty. Nie było mi jej żal, dostała to, na co zasłużyła. W końcu mogła stworzyć wspólny front ze mną, swoją jedyną synową i razem być może udałoby się nam namówić Michała na leczenie. A tak zapił się. Na śmierć. Zmarł cztery lata po naszym rozwodzie. Byliśmy akurat z Tomkiem na wakacjach i nie mieliśmy pojęcia o pogrzebie. Może to i lepiej... Przynajmniej oszczędziłam sobie i synowi nerwów spotkania z tamtą rodziną i kompanami od kieliszka byłego męża. Nic przyjemnego patrzeć znowu na te twarze Teściowa zadzwoniła potem tylko raz, żeby wyrzucić wnukowi, iż nie był na pogrzebie własnego ojca. – Dzwoniłam do ciebie, specjalnie nie odbierałeś telefonów! – zarzuciła mu. Tomek bez słowa odłożył słuchawkę. Gdzie się podziała ta pewna siebie, rządząca wszystkimi kobieta? Miałam przed sobą niepozorną staruszkę, której kłopot sprawiało ciągnięcie torby z zakupami. „Ile ona może mieć teraz lat? Dobrze ponad siedemdziesiąt” – pomyślałam. „I co jej przyszło z tego wojowania ze mną i wnukiem? Nic, tylko samotność”. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że zrobiło mi się nagle żal tej kobiety. Głupia była i zaślepiona swoją miłością do syna, ale ja przecież za Tomka także byłabym w stanie dać się pokroić, żeby nie wiem, co zrobił. No i bywały takie momenty, że jednak okazywała się lojalna wobec mnie. Na przykład wtedy, gdy szczerze zeznała w sądzie, że to ja wniosłam więcej pieniędzy przy kupnie mieszkania. Dzięki temu je dostałam i nie musiałam się tułać z dzieckiem, a Michał wrócił do mamusi. „Może powinnam poprosić Tomka, żeby do niej zadzwonił?” – wpadło mi nagle do głowy. „W końcu to jego rodzina… Tak, powiem, że ją spotkałam i nie wygląda najlepiej. Dobrze by było, aby się dowiedział, co u niej i jak się miewa. A jeśli go wyzwie albo naskoczy na mnie? Cóż, wtedy Tomek znowu odłoży słuchawkę. Ale mam nadzieję, że jednak życie ją czegoś nauczyło i nie zaprzepaści tej szansy na nawiązanie kontaktów z wnukiem. Czas pokaże…”. Czytaj także:„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”

otworzyłam piekarnik. Przez to sernik delikatnie opadł, ale i tak był przepyszny. Sernik z mlekiem w proszku - proste ciasto idealne na każdą okazję Składniki: 1 kg twarogu, może być z wiaderka (użyłam półtłustego, ale chudy też będzie w porządku) 6 średnich jajek ok. 200 g cukru 200 g mleka w proszku

ucho igielne Definicja w słowniku polski Definicje furtka dla czegoś, opcja rozwiązania jakiejś trudnej sytuacji, ciężka do przejścia, ale dająca możliwości Dla wielu pisarzy okresu socrealizmu zagraniczne czasopisma były uchem igielnym, przez które mogli się oni przedostać do współczesnego czytelnika. ograniczenie, przeszkoda, które stoją na drodze do osiągnięcia jakiegoś celu Właściwe wypełnienie tego zadania jest trudne jak przejście przez ucho igielne. Firma, która chce wziąć udział w zamówieniu publicznym, musi się najpierw przecisnąć przez ucho igielne przetargu. zwężenie, miejsce, przez które trudno przejść O szóstej obszerna brama klasztoru zmienia się w ucho igielne, przez które cisną tłumy. Przykłady A nadto powiadam wam: Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do Królestwa Bożego” (Mat. Twierdzisz, że bogaci nie przejdą przez ucho igielne. Literature Bóg, który zmusi zabójców do przejścia przez ucho igielne. Jezus mówił, że łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogaczowi przejść przez bramę prowadzącą do nieba. Literature " Kawalki mego serca przejda przez ucho igielne " opensubtitles2 Gdy przejdziemy przez ucho igielne trzeciego testu, będziemy mogli przystąpić do ciągłej produkcji. Literature Czy nie wspominałeś kiedyś w kazaniu o wielbłądzie i uchu igielnym? Literature Pieniądzom spekulantów trudniej się przedostać do najlepszych salonów niż wielbłądowi przejść przez ucho igielne. Literature Anglik mi coś kiedyś przeczytał z książki: „Miłość jest czymś tak drobnym, że może przejść przez ucho igielne”. Literature Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż komukolwiek po- życzyć samochód od ojca. Literature W FSK nie ma kompletnych debili, na to ucho igielne przy przyjmowaniu jest zbyt wąskie. Literature Przeszedł przez ucho igielne i żył! Literature Dyrektor splótł palce i położył dłonie na biurku, nieświadomy tego, że właśnie przecisnął się przez ucho igielne. Literature Wygłaszał kazania o bogatym mężczyźnie i o uchu igielnym, ale lubił mieć pieniądze. Literature Oto sztuka wojowników w podróży: przejść przez ucho igielne nie zauważonym. Literature Będziecie podróżować z bagażem tak lekkim, że zdołacie przejść przez ucho igielne. Literature 15 ‛Przeciskanie się przez ucho igielne’ jw2019 Wielbłąd rozczarowania utknął w uchu igielnym próby zrozumienia sytuacji Literature Książkę tę, ciągnął, pragnie zatytułować Ucho igielne. Literature Jeśli przejdzie przez to ucho igielne, zostanie zapisana w pamięci długotrwałej. Literature Dostępne tłumaczenia Autorzy
Sernik na zimno z owocami. 3/4 szklanki cukru, 1/2 kostki masła, 1/2 szklanki mleka, 7 płaskich łyżeczek żelatyny, 20 dek. kakao, 1 torebka orzechów laskowych, świeże owoce lub z puszki, 2 galaretki. Żółtka utrzeć z cukrem, dodać masło, następnie serki. Dobrze wszystko wymieszać na jednolitą masę.
furtka dla czegoś, opcja rozwiązania jakiejś trudnej sytuacji, ciężka do przejścia, ale dająca możliwości tłumaczenia ucho igielne Dodaj Nadelöhr noun Przypowieści o wielbłądzie i uchu igielnym nie należy rozumieć dosłownie. Das Gleichnis von dem Kamel und dem Nadelöhr ist nicht buchstäblich zu verstehen. Öhr noun A nadto powiadam wam: Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do Królestwa Bożego” (Mat. Wieder sage ich euch: Es ist leichter für ein Kamel, durch ein Nadelöhr zu gehen, als für einen Reichen, in das Königreich Gottes einzugehen.“ jw2019 Jezus mówił, że łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogaczowi przejść przez bramę prowadzącą do nieba. Jesus sagte, eher gehe ein Kamel durch ein Nadelöhr, als dass ein Reicher in den Himmel gelange. Literature 15 ‛Przeciskanie się przez ucho igielne’ 15 Der „Ritt durch das Nadelöhr“ jw2019 Wielbłąd rozczarowania utknął w uchu igielnym próby zrozumienia sytuacji Das Kamel der Enttäuschung scheute vor dem Nadelöhr von Enids Bereitschaft, das Gehörte zu begreifen. Literature • Czego się uczymy z przykładu Jezusa o wielbłądzie i uchu igielnym? • was wir aus der Veranschaulichung Jesu von dem Kamel und dem Nadelöhr lernen? jw2019 Jakby nie pierwej miał przejść wielbłąd przez ucho igielne... Als ginge nicht eher ein Kamel durch ein Nadelöhr ... Literature " Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty znajdzie szczęście w niebie. " Eher geht ein Kamel durch ein Nadelöhr, als dass ein Reicher in das Reich Gottes gelangt. Sforsowanie jej zachodniego wejścia kosztowało sporo nerwów — słusznie mówiono, że przypomina ‛przeciskanie się przez ucho igielne’. Von Westen her in die Bass-Straße hineinzusegeln war eine höchst nervenaufreibende Angelegenheit, treffend beschrieben als „Ritt durch das Nadelöhr“. jw2019 Książkę tę, ciągnął, pragnie zatytułować Ucho igielne. Dieses Buch, sprach er weiter, wollte er Das Nadelöhr nennen. Literature Czy pamiętasz słowa Jezusa o wielbłądzie przechodzącym przez ucho igielne? Erinnerst du dich noch daran, was Jesus über das Kamel und das Nadelöhr gesagt hat? Literature Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego. Und es ist leichter für ein Kamel, durch ein Nadelöhr zu gehen, als für einen Reichen, in den Himmel zu gelangen. Gdy przejdziemy przez ucho igielne trzeciego testu, będziemy mogli przystąpić do ciągłej produkcji. Wenn wir das Nadelöhr des dritten Tests passiert haben, sind wir bereit, um in Produktion zu gehen. Literature Oto sztuka wojowników w podróży: przejść przez ucho igielne nie zauważonym. Das ist die Kunst der Krieger-Wanderer: Sie gehen unbemerkt durch das Nadelöhr. Literature ‛Przeciskanie się przez ucho igielne’ Der „Ritt durch das Nadelöhr“ jw2019 Wyroby jubilerskie i biżuteria, z wyjątkiem uszy igielnych i przyrządów zegarmistrzowskich Juwelierwaren und Schmuckwaren, ausgenommen Öhren und Zeitmessinstrumente tmClass „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne” „Eher geht ein Kamel durch ein Nadelöhr“ LDS Przez ucho igielne jedynego dozwolonego handlu niderlandzkiego europejska wiedza dotarła do zamkniętej Japonii. Über das Nadelöhr des allein erlaubten niederländischen Handels gelangte europäisches Wissen ins verschlossene Japan. Literature Przypowieści o wielbłądzie i uchu igielnym nie należy rozumieć dosłownie. Das Gleichnis von dem Kamel und dem Nadelöhr ist nicht buchstäblich zu verstehen. jw2019 Biblia mówi, że prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty trafi do nieba. Die Bibel sagt, eher geht ein Kamel durch ein Nadelöhr, als dass ein Reicher in den Himmel kommt. Wpływanie od zachodu w Cieśninę Bassa nazywano ‛przeciskaniem się przez ucho igielne’ Von Westen in die Bass-Straße hineinzusegeln wurde als „Ritt durch das Nadelöhr“ beschrieben jw2019 Normalnie jakbyśmy próbowali przecisnąć słonia przez jebane ucho igielne Das ist ja, als würde man einen Elefanten durch ein beschissenes Nadelöhr prügeln! Literature W FSK nie ma kompletnych debili, na to ucho igielne przy przyjmowaniu jest zbyt wąskie. Im FSK dienen keine wirklichen Idioten, dafür ist das Nadelöhr zu eng. Literature Wygłaszał kazania o bogatym mężczyźnie i o uchu igielnym, ale lubił mieć pieniądze. Er hielt zwar auch gern abfällige Vorträge über reiche Leute und Begehrlichkeit, aber er wollte selbst Geld haben. Literature To jak ucho igielne, przez które tylko my możemy się przecisnąć. Es ist wie ein Schlüsselloch, durch das nur wir passen. Literature • Jezus Chrystus powiedział, że bogatemu będzie równie trudno wejść do Królestwa, jak wielbłądowi przedostać się przez ucho igielne. • Um zu zeigen, wie schwer es für einen Reichen ist, in das Königreich einzugehen, verglich Jesus Christus es mit dem Versuch eines Kamels, durch ein Nadelöhr zu gehen. jw2019 Najpopularniejsze zapytania: 1K, ~2K, ~3K, ~4K, ~5K, ~5-10K, ~10-20K, ~20-50K, ~50-100K, ~100k-200K, ~200-500K, ~1M
No to ruszamy . ale „ łatwiej wielbłądowi przejść przez przez ucho igielne niż dowieźć drewno na budowę domu”, czy jakoś tak to było. W

Prędzej wielbłąd przejdzie... Autor Wiadomość Prędzej wielbłąd przejdzie... Wszyscy znamy te słowa: "Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty wejdzie do królestwa niebieskiego" Czyżby większość ludzi w tym większość kapłanów, nigdy nie zaznała królestwa niebieskiego ? Pamiętamy wszyscy św. Franciszka z Asyżu i innych świętych. Chcieli oni żyć w myśl słów Jezusa i rozdali cały majątek ubogim zostając żebrakami. Tą postawę rozumiem, słusznie też stali się świętymi. Ale co z dzisiejszymi ludźmi, co z kapłanami? Pt sty 30, 2009 23:37 No Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42Posty: 4717 To wszystko kwestia interpretacji So sty 31, 2009 1:24 blacky Dołączył(a): Cz gru 25, 2008 18:40Posty: 104 Ja bym powiedział tak: jeśli pieniądze staną się dla Ciebie celem samym w sobie i będą dla Ciebie najważniejsze, jeśli przez nie zapomnisz o rodzinie, przyjaciołach no i o Bogu, to przegrałeś. _________________Zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem (Flp 2, 12). So sty 31, 2009 3:13 Johnny99 Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42Posty: 16048 Blacky ma rację, a resztę zostawmy Bogu. Naprawdę, dywagacje na temat " kto się zbawi, a kto nie " nie mają większego sensu. Zamiast dywagować, lepiej po prostu działać. _________________I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8) So sty 31, 2009 8:58 WIST Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 Jeśli weżmiemy do ręki Biblie i przeczytamy obszerniejszy fragment zauważymy że wypowiedz ta jest bezpośrednim następstwem spotkania z bogatym młodzieńcem, który zasmucił się na słowa Jezusa mówiące o rozdaniu całego majątku biednym i pójscia za Nim. Nie wiem czy inni się ze mną zgodzą, ale problemem był nie sam majątek ale nieumiejętność rozstania się z nim, pomimo że ten młodzieniec wszystkie nakazy wypełniał. I tu jest chyba prawidłowe zrozumienie tych słów. Tym którym trudno jest dla Boga zrezygnować że swojego majątku itp. rzeczy ciężko będzie wejść do Królestwa Niebieskiego. Natomiast co do tych księzy, wyrażnie czynisz do nich aluzje. Ja szczerze mówiąc o wielkich bogactwach księży jedynie słysze od ludzi, nigdy takowych nie widziałem. Nie widziałem księdza w drogim samochodzie, ani jego willi, ani markowych ubrań ani niczego co by potwierdzało przepych panujący w tej grupie. A jeśli nawet, to nadal ten fragment nie mówi o posiadaniu majątku jako takim, ale raczej co jest dla nas priorytetem w życiu. _________________Pozdrawiam WIST So sty 31, 2009 14:06 Alus Dołączył(a): Śr cze 02, 2004 17:39Posty: 41856 Re: Prędzej wielbłąd przejdzie... User napisał(a):Pamiętamy wszyscy św. Franciszka z Asyżu i innych świętych. Chcieli oni żyć w myśl słów Jezusa i rozdali cały majątekubogim zostając żebrakami. Tą postawę rozumiem, słusznie też stali się świętymi. Ale co z dzisiejszymi ludźmi, co z kapłanami?Pamiętamy - z tym, że św. Franciszek nie rozdał swojego majątku, a tylko zrzekł się przynależnej mu części majątku Ja szczerze mówiąc o wielkich bogactwach księzy jedynie słyszę od ludzi Szczęśliwiec z Ciebie ....napotykasz tylko świętych kaplanów.... So sty 31, 2009 14:20 Dural zbanowany na stałe Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34Posty: 3243 Cytuj:Ja szczerze mówiąc o wielkich bogactwach księży jedynie słysze od ludzi To tak jak i o Panu Bogu. Czyz nie? So sty 31, 2009 18:56 ToMu Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49Posty: 10063Lokalizacja: Trójmiasto Ten tekst nie oznacza, że sam fakt bogactwa uniemożliwia osiągnięcie zbawienia. Bogactwo przesłania inne, większe wartości - staje się celem samym w sobie, prowadzi człowieka do zapomnieniu o tym, co dalsze, co nieuchronne i o czym powinien pamiętać - na rzecz ciągłego gromadzenia, kombinowania jak mieć więcej i więcej. Oczywiście - nie jest to reguła, ale życie pokazuje że tek chyba jest najczęściej. A z bogactwa można bardzo dobrze korzystać - dochodząc i mnożąc je uczciwie, dzieląc się z potrzebującymi i wspierając tych, którzy pomocy potrzebują a mają mniej. Bogactwo nic nie determinuje - jednak stanowi pokusę, która może wiele przesłonić. _________________Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www N lut 01, 2009 10:31 WIST Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 Alus Moźliwe, że dobrze się kamuflują, a możliwe że nie dali się zwieść mamonie. Nie mówie jednak że wszystko jest ok, tak aby była jasność. Nie neguje zatem ale nie wierze wszystkim na słowo. Tak Duralu, niewątpliwie na tym polega głoszenie Ewangelii. _________________Pozdrawiam WIST N lut 01, 2009 16:12 MyBlueHeaven Dołączył(a): Pn sty 19, 2009 9:45Posty: 228 Chetnie poznam was z moim proboszczem:) chetnie pochwiali sie nowym autem:) a od plazmy szyby niebieskie:) biednych przeciez w Polsce nie ma:) N lut 01, 2009 19:52 Dural zbanowany na stałe Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34Posty: 3243 Cytuj:Tak Duralu, niewątpliwie na tym polega głoszenie Ewangelii. Udowodniono, ze kazdy czlowiek klamie przecietnie dwa razy dziennie. Niestety nie udowodniono o czym. N lut 01, 2009 20:47 WIST Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 Myśle Duralu że w tym temacie mowa jest o czymś innym. Nic nie ma do tego jakieś tam udowadnianie. Zresztą tylko dwa razy średnio wychodzi? To świetny wynik i na tym kończę offtopa. Podobnie MyBlueHeaven, trzeba by było jeszcze kilku postów abym mógł się przekonać do tego co mówisz, naprawde nie dlatego że nie widze problemu, tylko dlatego że nie uważam że osoba duchowna ma mieszkać w pinicy i jeżdzić na rowerze. Kolejne posty nie na temt polecą. _________________Pozdrawiam WIST N lut 01, 2009 21:30 Dural zbanowany na stałe Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34Posty: 3243 To ze ksieza sa bogaci jest wina katolikow i do nich nalezy zwracac pretensje. Jesli ksiadz jest bogatszy niz "powinien" jest zlym ksiedzem i to wszystko. N lut 01, 2009 21:38 Anonim (konto usunięte) Dural napisał(a):To ze ksieza sa bogaci jest wina katolikow i do nich nalezy zwracac ksiadz jest bogatszy niz "powinien" jest zlym ksiedzem i to wszystko. Możesz zdefiniować co znaczy bogatszy niż "powinien"? Ciekawe na ile ksiądz powinien być bogaty, a kiedy jest zbyt bogaty. N lut 01, 2009 21:45 Dural zbanowany na stałe Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34Posty: 3243 Cytuj:Możesz zdefiniować co znaczy bogatszy Poczytaj Kodeks Kosciola Katolickiego. Tam pisze jak i co. N lut 01, 2009 21:49 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników

Szczeliniec Wielki wejście 30.08.2014. Na Szczeliniec Wielki wejście jest darmowe tylko do Schroniska Szwajcarka, potem, aby przejść trasą pomiędzy skałkami trzeba zapłacić 7 zł. Na początek kilka tablic informacyjnych przedstawia historię tego miejsca i przybliża nam zwiedzanie. Z przyzwyczajenia pstrykam zdjęcie trasy, zawsze
Każda selektywna danina na rzecz państwa i każde świadczenie od państwa, które nie należy się wszystkim obywatelom to swoisty manifest moralny rządzących. Pokazuje jakie wartości są dla decydentów istotne, jakie grupy społeczne, wiekowe czy zawodowe należy wspierać i kosztem których. Taka aksjologia finansowa w dzisiejszych czasach to europejski standard. Wicepremier Piotr Gliński wprowadza do tych standardów dodatkowy imperatyw moralny, apeluje by zamożni nie pobierali należnych świadczeń na dzieci. PiS obiecał w kampanii 500 złotych na dziecko i obietnice zamierza spełnić. Mogło się wydawać, że będzie jak zwykle z obietnicami wyborczymi: zastaliśmy nie tylko kraj ale i budżet w ruinie więc nie da rady, jeśli już to na małe dzieci czyli do 115 cm, itp. Ale nie, rząd chce pokazać, że jest słowny, konsekwentny i stanowczy pod każdym względem. Obietnica jest dość kosztowna więc wicepremier apeluje: „proszę państwa nie bierzcie tych pieniędzy, skoro nie musicie”. Pachnie to szantażem moralny, tanim kaznodziejstwem z nawiązaniem do biblijnego przesłania: „ prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty wejdzie do Królestwa Niebieskiego” . Wyobraźmy sobie działacza PiS z Działdowa, który za zasługi objął stanowisko państwowe z pensją w Działdowie niewyobrażalnie wysoką. Naiwniak pobiera świadczenie nie przejmując się apelem profesora, media to ujawniają. Dramat, koniec politycznej kariery, na szczęście prawo kanoniczne nie zakłada ekskomuniki w tej sprawie. Wyobraźmy sobie biznesmena z Rzeszowa. Zarabia miliony a pięć stówek bierze, i to na dziecko, które ma z kochanką - grzmi lokalna, konserwatywna prasa ilustrując tekst zdjęciem (żona, kochanka, dwójka dzieci, dwa koty). Wcześniejsze wersje programu Rodzina 500 plus zakładały, że pieniędzy nie otrzymają najbogatsi (opinia ministerstwa finansów) ale się z tego wycofano. Jak wyjaśnia profesor Gliński, z powodów biurokratycznych, „ żeby nie walczyć z tymi oświadczeniami, że każdy musi udowadniać, ile zarabia”. Panu profesorowi wypada więc przypomnieć, że Polsce każdy musi udowadniać ile zarabia odprowadzając co miesiąc podatek dochodowy. Wystarczyłoby zatem - podobnie jak we Francji - wprowadzić odpis podatkowy na dziecko/dzieci i po sprawie. W przypadku bardzo niskich wynagrodzeń urząd skarbowy musiałby dopłacić różnicę ale to nie duży problem. Większym będzie płacenie świadczeń przez urzędy miasta i gminy, ośrodki pomocy społecznej lub gminne centra, które trzeba stworzyć zatrudniając armię urzędników. A takie są plany. Urzędy skarbowe już istnieją i śmiało mogą podjąć nowe zadanie. Przy okazji poprawiając swój wizerunek z instytucji nie tylko ściągających daniny ale też dających świadczenia. Rodzina 500 plus jest na etapie konsultacji społecznych. „Mamy parę miesięcy na rozmowę z Polakami” - deklaruje wicepremier. Skoro tak, to podsuwam proste rozwiązanie: świadczenie rozliczane wraz z podatkami, proste i tanie, umożliwiające łatwą selekcję grupy tych, którym realnie jest potrzebne. Po co ktoś ma płacić 500 złotych podatku do jednego urzędu aby jednocześnie pobrać tę samą kwotę z innego. Kompletna bzdura, chociaż mniejsza niż apelowanie do zamożnych o rezygnację z należnego świadczenia. Takie apele w PRL-u zwano dniami czynu społecznego. Miałem problemy w liceum odmawiając grabienia liści. JOGURTOWY SERNIK: najświeższe informacje, zdjęcia, video o JOGURTOWY SERNIK; Sernik bez sera? Da się! Dzięki jogurtowi będzie puszysty jak chmurka
Ten wielbłąd – ulepiony z glinki, pomalowany farba olejną, sędziwy i trochę samotny – jest jedynym „uratowanym“ z szopki bożenarodzeniowej i jednym z tych obiektów, których miejsce przez wiele lat w okresie Bożego Narodzenia było przy Świętej Rodzinie, ale i przez dziesiątki lat stał na domowym kominku, gdzie zastępował tak wiele zaginionych pamiątek i przypominał jego twórczyni o latach młodości na Śląsku. Przede wszystkim wielbłąd przypomina o samej szopce, którą urodzona w Zabrzu Ruth Hackenberg uformowała prawie 95 lat temu. Liczący 13 cm wielbłąd jest częścią bożenarodzeniowej szopki, która składała się kiedyś z 14 figur i została ulepiona z biało-żółtej glinki w latach 1924-1926. „Glinkę na figury”, przypomina sobie Ruth Hackenberg, „przynosił mi zawsze mistrz zduński z Bolesławca.“ Małe dzieła sztuki były wytworem jej z Oberschlesische Volksstimme i zachowana czarno-biała fotografia przedstawia wielbłąda, który jest wprawdzie zmęczony po długiej podróży, ale leżąc z dumnym wyrazem twarzy obok Świętej Rodziny podziwia Nowonarodzonego w szopce. Obok wielbłąda i Świętej Rodziny był także wół, Trzej Królowie i kilku pastuszków, a ponadto duży anioł z harfą i dwa mniejsze aniołki z gwiazdkami. A całkiem potajemnie zakradł się jeszcze na obraz słoń, który wcale nie należał do szopki. Rozłożone na sianie figury uzupełniał tekturowy, pokryty jodłowymi igłami i mchem domek. Ponieważ jednak figurki z glinki nie były wypalone, to z czasem niszczały coraz bardziej.
Co Znaczy Określenie Ucho Igielne. Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i. Co to było ewangeliczne ucho igielne? Ucho igielne. Wiesław Myśliwski recenzja Mechaniczna Kulturacja from kulturacja.pl A może o bramę w. To sentymentalna podróż po dawnych czasach. Hasło igielne posiada 1 określenie. Source: edu40.pl Ucho igielne „było jednym z najcenniejszych zabytków w Lechia Gdańsk najbliższe mecze ligowe ze Śląskiem Wrocław ( i Lechem Poznań ( rozegra już na stadionie, który nie ma w nazwie Energa, ale dla klubu nie będzie to miało żadnych konsekwencji. Umowy biało-zielonych tak ta sponsorska z koncernem energetycznym, jak i z miastem na korzystanie z obiektów - pozostają bez zmian i są ważne do 30 czerwca 2021 roku. Stadion Energa Gdańsk przeszedł do historiiJak informowaliśmy, z końcem października wygasła umowa pomiędzy Gdańskiem a Energa SA na mocy, której obiekt na Letnicy nosił nazwę Stadion Energa Gdańsk. Koncern energetyczny poinformował, że nie jest zainteresowany jej przedłużeniem. Jako że zarazem jest to sponsor główny Lechii Gdańsk, a biało-zieloni rozgrywają na tym stadionie mecze ligowe, sprawdziliśmy, czy coś zmieniło się w klubowych kontraktach po tym zdarzeniu. - Grupa Energa jest sponsorem głównym Lechii Gdańsk i podpisana niedawno umowa obowiązuje do końca sezonu 2020/2021. Ta umowa jest niezależna od rozmów, które Grupa Energa prowadzi z operatorem stadionu w Letnicy, spółką Arena Gdańsk Operator - informuje Arkadiusz Bruliński, dyrektor Działu Komunikacji i rzecznik prasowy gdańskiego zasłonić puste trybuny i jeszcze na tym zarobić? Pieniądze, które Energa SA płaciła za prawo do nazwy stadionu, wyłącznie trafiały do kasy Arena Gdańsk Operator, czyli spółki zarządzającej obiektem. Z tego tytułu klub nie otrzymywał żadnych gratyfikacji. Natomiast finansowania zapewnia mu osobna, własna umowa ze że aktualnie obowiązująca umowa między Lechią a Energą może być najwyższą w historii między tymi podmiotami, o ile piłkarze wywalczą miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach. Obecny kontrakt zawiera bowiem bonusy za konkretny wynik sportowy. Natomiast nie ma w nim zapisów, które obowiązywały w poprzednich umowach, uzależniających niektóre wypłaty od frekwencji na trybunach. Rekordowy kontrakt Lechia Gdańsk - Energa SANadal również ważne i nie wymagające nowych negocjacji są umowy Lechii z zarządcami miejskich obiektów, z których korzysta klub. Na Letnicy rozgrywane są nie tylko mecze, ale tam mieści się siedziba klubu. - Nieprzedłużenie umowy dotyczącej sponsorowania stadionu nie wpływa ani na naszą współpracę z Grupą Energa, ani na naszą współpracę z Arena Gdańsk Operator. Stadion wykorzystujemy kompleksowo na potrzeby pierwszej drużyny oraz korzystamy z przestrzeni biurowych obiektu. Umowa ta obowiązuje do końca sezonu 2020/2021 - dodaje dyrektor zmienił powołania w Lechii GdańskLechia do Arena Gdańsk Operator odprowadza stałą, roczną opłatę. Jej wysokość obie strony strzegą tajemnicą handlową. Biało-zieloni w tym miesiącu na stadionie w Letnicy mają zameldować się dwukrotnie. 20 listopada zmierzą się ze Śląskiem Wrocław, a 10 dni później z Lechem Poznań. Oba spotkania wyznaczone są na godzinę 18 i jeśli nic się nie zmieni, rozgrywane będą bez udziału baza treningowa Lechii mieści się na stadionie przy ul. Traugutta. Ten miejski obiekt jest administrowany przez Gdański Ośrodek Sportu. - Obecna umowa jest ważna do roku. Według wyciągu z umowy: "Najemca korzysta z Obiektu Sportowego Traugutta 29 lub jego części w celu przeprowadzenia treningów, piłkarskich rozgrywek sportowych nie będącymi imprezami masowymi oraz piłkarskich rozgrywek sportowych będących imprezami masowymi w rozumieniu ustawy z dnia 20 marca 2009 r. o bezpieczeństwie imprez masowych. Za korzystanie z obiektu lub jego poszczególnych części Najemca będzie uiszczał czynsz najmu na zasadach i w wysokościach określonych aktualnym zarządzeniem Prezydenta Miasta Gdańska w sprawie ustalenia odpłatności i zasad korzystania z obiektów sportowych Gminy Gdańska administrowanych przez Gdański Ośrodek Sportu" - informuje Grzegorz Pawelec, starszy specjalista ds. komunikacji GOS Gdańsk. Już 20 zakażonych w izolacji. Pozostali trenują indywidualnieW tym przypadku kwoty, które trzeba zapłacić za poszczególne treningi, czy mecze są ogólnodostępne i określone w rozporządzeniu prezydenta Gdańska, które zamieszczamy poniżej. Na przykład wynajęcie całego stadionu na dobę to koszt około 37 tys. Prezydenta Miasta Gdańska w sprawie ustalenia odpłatności i zasad korzystania z obiektów sportowych Gminy Miasta Gdańska administrowanych przez Gdański Ośrodek Sportu - pełna treść Typowanie wyników LECHIA Gdańsk 3:2 (bez publiczności) Śląsk Wrocław Jak typowano 58% 167 typowań LECHIA Gdańsk 31% 87 typowań REMIS 11% 33 typowania Śląsk Wrocław LECHIA Gdańsk 0:1 (bez publiczności) Lech Poznań Jak typowano 45% 130 typowań LECHIA Gdańsk 22% 63 typowania REMIS 33% 97 typowań Lech Poznań Tabela po 9 kolejkach Piłka nożna - Ekstraklasa Drużyny M Z R P Bramki Pkt. 1 Raków Częstochowa 9 6 2 1 20:9 20 2 Legia Warszawa 9 6 1 2 14:9 19 3 Górnik Zabrze 10 5 2 3 15:10 17 4 LECHIA GDAŃSK 9 5 1 3 17:13 16 5 Pogoń Szczecin 8 4 3 1 10:5 15 6 Śląsk Wrocław 10 4 2 4 15:12 14 7 Zagłębie Lubin 8 4 2 2 10:7 14 8 Jagiellonia Białystok 9 3 2 4 9:13 11 9 Wisła Kraków 9 2 4 3 14:12 10 10 Warta Poznań 9 3 1 5 6:9 10 11 Cracovia 9 3 5 1 14:12 9 12 Lech Poznań 8 2 3 3 14:13 9 13 Wisła Płock 8 2 3 3 10:12 9 14 Podbeskidzie Bielsko-Biała 9 1 3 5 10:22 6 15 Piast Gliwice 9 1 2 6 7:15 5 16 Stal Mielec 9 1 2 6 8:20 5 Rozgrywki trwać będą przez 30 kolejek systemem każdy z każdym mecz i rewanż. Nie będzie rywalizacji w drugiej fazie, w grupach. Zdegradowana zostanie tylko najsłabsza drużyna, bo od kolejnego sezonu ekstraklasa zostanie powiększona do 18 zespołów. Cracovia rozpoczęła sezon z pięcioma ujemnymi punktami. Tabela wprowadzona: 2020-11-21 Wyniki 9 kolejki LECHIA GDAŃSK - Śląsk Wrocław 3:2 (0:1) Stal Mielec - Warta Poznań 0:1 (0:0) Cracovia - Jagiellonia Białystok 3:1 (1:1) Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1 (0:1) Raków Częstochowa - Wisła Kraków 0:0 Górnik Zabrze - Piast Gliwice 1:2 (0:1) Podbeskidzie Bielsko-Biała - Zagłębie Lubin (przełożony na Wisła Płock - Pogoń Szczecin (przełożony na Mecze awansem z 10. kolejki: Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 0:0 Pogoń Szczecin - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (0:1) SERNIK NA ZIMNO PRZEPIS BISZKOPT: najświeższe informacje, zdjęcia, video o SERNIK NA ZIMNO PRZEPIS BISZKOPT; Sernik na zimno z serków homogenizowanych, czyli {"type":"film","id":495560,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Uniwersalny+%C5%BCo%C5%82nierz%3A+Regeneracja-2009-495560/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Uniwersalny żołnierz: Regeneracja 2010-01-10 00:57:08 Wiele po tej produkcji nie oczekiwałem, a dostałem jeszcze mniej. Sensu w filmie ni za grosz, kupa nieścisłości i ogólnie rzecz biorąc słabe wykonanie. Wiem, że w takich "akcyjniakach" najważniejsza jest sieczka, ale odrobina logiki by nie zaszkodziła. Kilka ciekawostek:- po co przy porwaniu dzieci tego rosyjskiego szychy główny 'bad ass' wykopuje z helikoptera swego kumpla?- po co Van Damme bije tego kolesia w barze bez powodu? Jeśli tak ma w naturze nikt normalny by go do społeczeństwa nie oddawał - jak ci źli chodzą sobie swobodnie bezpośrednio koło reaktorów w Czarnobylu?- w jakim celu terroryści zaatakowali Czarnobyl, który przypomnę jest na Ukrainie, aby szantażować Rosję (przecież to już nie są czasy ZSRR)?- dlaczego do odbicia Czarnobylu wysłano jedynie AMERYKAŃSKICH żołnierzy i skąd się tam u diabła wzięli?- ci Uniwersalni żołnierze I generacji zachowują się jak totalni idioci i są pojedynczo wybijani przez psychopatycznego super-żołnierza, który pojawia się akurat zawsze tam aby znienacka zaatakować- skoro ten koleś jest takim twardzielem na sterydach (ale jednak wciąż człowiekiem) dostaje masę kulek czy granatów, a nawet nie drgnie (przecież nie jest zrobiony z żelbetonu!) - jak Lundgren mógł wygłaszać monologi z wielkim prętem wbitym w czachę? :) - tego gra aktorska na poziomie kłody drewna, przy czym dotyczy to zdecydowanej większości obsady. Jakby wzięto ich prosto z cmentarza. A role największych gwiazd filmu, czyli Van Damma i Lundgrena, pokazują, że swe najlepsze lata aktorskie mają już daaaawno za sobą. Jednak wszystko to bym jakoś przebolał, ale jednego już nie mogę - film był po prostu niesamowicie nudny, a to już w filmie akcji grzech największy. Ktoś porównywał tu USIII z GI Joe - owszem tamten film też do wybitnych nie nalezał, ale przynajmniej jakieś wrażenie robił i oglądało się go przynajmniej ze względu na efekty i wartką akcję. Tu nawet tego brak. scorpinor ''- po co przy porwaniu dzieci tego rosyjskiego szychy główny 'bad ass' wykopuje z helikoptera swego kumpla? ''I co ci w tym przeszkadza? Musisz mieć wszystko w filmie podane na tacy, bo jak nie to jest chłamem? Ciekawy tok myślenia.''- po co Van Damme bije tego kolesia w barze bez powodu? Jeśli tak ma w naturze nikt normalny by go do społeczeństwa nie oddawał''Chodziło o ukazanie problemów z przystosowaniem ''warzywa'' do życia w społeczeństwie. Ten koleś podchodzi do kelnera i pyta albo o Luca albo o tą lekarkę. Lucowi wydawało się, że to podstęp(ile takich sytuacji w innych filmach kończy się rozpierdolem?;), więc postanowił zaatakować zanim zostanie zaatakowany. Jest to bardzo proste do odkrycia pod warunkiem, że posiada się mózg.''- jak ci źli chodzą sobie swobodnie bezpośrednio koło reaktorów w Czarnobylu? ''A jak mają chodzić skoro przejęli kontrolę nad elektrownią i pobliskim miasteczkiem?''- w jakim celu terroryści zaatakowali Czarnobyl, który przypomnę jest na Ukrainie, aby szantażować Rosję (przecież to już nie są czasy ZSRR)? ''Przypomnę ci(bo chyba ci to umknęło), że w rzeczywistości nie ma poległych żołnierzy, którzy zostali wskrzeszeni, by stać się idealnymi wojownikami pozbawionymi emocji. Ten film to FIKCJA - naprawdę - więc może się w nim dziać, co tylko scenarzysta sobie wymarzy.''- dlaczego do odbicia Czarnobylu wysłano jedynie AMERYKAŃSKICH żołnierzy i skąd się tam u diabła wzięli? ''Bo Rosjanie poprosili Amerykanów o pomoc. Skąd się wzięli? Przyjechali z Ameryki xD''- ci Uniwersalni żołnierze I generacji zachowują się jak totalni idioci i są pojedynczo wybijani przez psychopatycznego super-żołnierza, który pojawia się akurat zawsze tam aby znienacka zaatakować ''Racja. To akurat jest głupie;)''- skoro ten koleś jest takim twardzielem na sterydach (ale jednak wciąż człowiekiem) dostaje masę kulek czy granatów, a nawet nie drgnie (przecież nie jest zrobiony z żelbetonu!)''Nie chciałbym ci wytykać nieuważnego oglądania, ale ten żołnierz nie otrzymał żadnego śmiertelnego strzału, a granat również zadziałał tylko na niego falą uderzeniową(zwykły człowiek by to przeżył).''- jak Lundgren mógł wygłaszać monologi z wielkim prętem wbitym w czachę? :) ''Skoro nie masz pojęcia o ludzkim mózgu to się nie wypowiadaj, ok? Jest wiele historii o ludziach, którzy przeżyli np. wypadek z gwoździarką, która wbiła im gwóźdź, który z kolei przebił im mózg. Hasło ''lobotomia'' również ma tutaj dużo do rzeczy.''Do tego gra aktorska na poziomie kłody drewna, przy czym dotyczy to zdecydowanej większości obsady. Jakby wzięto ich prosto z cmentarza. ''Kurwa, a czego ty oczekujesz od filmu akcji, który już z samego założenia nie ma być ambitnym kinem? Zobacz sobie ''Rambo'', gdzie ludzie giną w spektakularnie śmieszny sposób i spójrz, jaki ten film odniósł sukces... Po filmie akcji należy spodziewać się klimatu, akcji, strzałów, wybuchów, krwi, flaków, scen walki, przekleństw i karamboli. W tym filmie wszystkie wspomniane wyżej rzeczy są, a jeśli ty potrzebujesz wyniosłych chwil, morałów i porad życiowych to obejrzyj sobie ekranizację ''Pana Tadeusza''... Omomierz Aha, dodam coś jeszcze.''- dlaczego do odbicia Czarnobylu wysłano jedynie AMERYKAŃSKICH żołnierzy i skąd się tam u diabła wzięli? ''Nie wysłano jedynie amerykańskich żołnierzy. Ci w zielonych mundurach to Ruscy albo Ukraincy, nie pamiętam flag. Omomierz Najlepszymi scenami z całego filmu to wykańczanie terrorystów w budynku przez Deveraux'a i oczywiście walka z Andrew:) Reszta do bani..a szkoda:( Omomierz "I co ci w tym przeszkadza? Musisz mieć wszystko w filmie podane na tacy,bo jak nie to jest chłamem? Ciekawy tok myślenia."Nie musi być na tacy, ale odrobinę logiki nawet w filmie akcji nie zaszkodzi."A jak mają chodzić skoro przejęli kontrolę nad elektrownią i pobliskimmiasteczkiem?"A pochodź sobie przez kilkadziesiąt godzin bezpośrednio koło sarkofagu w Czarnobylu to wówczas pogadamy. Zapewniam cię, że będą to niezapomniane przeżycie ;)"Ten film to FIKCJA - naprawdę - więc może się w nim dziać, co tylko scenarzysta sobie wymarzy. "No nie gadaj, że to fikcja! Ja cały czas myślałem, że oglądam dokument na National Geographic... Scenarzysta może sobie pisać co chce, o ile ma to choćby minimum sensu - nawet w filmie. Ja tak uważam, ty możesz mieć inne zdanie."Bo Rosjanie poprosili Amerykanów o pomoc. Skąd się wzięli? Przyjechali z Ameryki"Prędzej słoń przejdzie przez ucho igielne niż Rosjanie by oto Amerykanów poprosili. Poza tym wracając do mojego poprzedniego stwierdzenia - przecież to jest terytorium Ukrainy - więc dlaczego Ruscy mają decydować kto będzie działać w tym kraju? Zresztą oni sami nie mają swoich wojsk? Specnaz jest od pracy w polu? "Nie chciałbym ci wytykać nieuważnego oglądania, ale ten żołnierz nieotrzymał żadnego śmiertelnego strzału, a granat również zadziałał tylkona niego falą uderzeniową(zwykły człowiek by to przeżył)."Z dwudziestu wyszkolonych komandosów strzela do idącego na wprost nich człowieka z odległości kilkudziesięciu metrów. ŻADEN nie trafia. Granat wybucha koło niego w odległości kilkudziesięciu centymetrów - nawet mu się nogawki od spodni nie podarły :> "Skoro nie masz pojęcia o ludzkim mózgu to się nie wypowiadaj, ok? Jestwiele historii o ludziach, którzy przeżyli np. wypadek z gwoździarką,która wbiła im gwóźdź, który z kolei przebił im mózg. Hasło''lobotomia'' również ma tutaj dużo do rzeczy"Wielki medyk się odezwał. Porównaj gwóźdź do ogromnej rury wbitej idealnie w środek głowy. Pomijam już fakt samego sensu gadki Lundgrena na tematy egzystencjalne w tej chwili ;)"Kurwa, a czego ty oczekujesz od filmu akcji, który już z samegozałożenia nie ma być ambitnym kinem? Zobacz sobie ''Rambo'', gdzieludzie giną w spektakularnie śmieszny sposób i spójrz, jaki ten filmodniósł sukces..."A kiedy ukazał się Rambo? Wtedy to było coś nowego i przez te dziesięciolecia gust widzów ciut się zmienił. Zresztą tam sztywny Rambo był tylko jeden, tutaj co drugi aktor tak gra. "W tym filmie wszystkie wspomniane wyżej rzeczy są, a jeśli ty potrzebujesz wyniosłych chwil, morałów i porad życiowych to obejrzyj sobie ekranizację ''Pana Tadeusza''..."W którym momencie spostrzegłeś, że oglądając USIII oczekiwałem po nim wyniosłych chwil? Wyraźnie napisałem na początku posta: "Wiem, że w takich "akcyjniakach" najważniejsza jest sieczka, ale odrobina logiki by nie zaszkodziła". Dalej się tego będę trzymał. scorpinor ''Nie musi być na tacy, ale odrobinę logiki nawet w filmie akcji nie zaszkodzi.''Ta scena nie wnosi nic do fabuły. Pozbawiona logiki również nie jest.''A pochodź sobie przez kilkadziesiąt godzin bezpośrednio koło sarkofagu w Czarnobylu to wówczas pogadamy. Zapewniam cię, że będą to niezapomniane przeżycie ;) ''Jasne. Szkoda, że po raz kolejny muszę cię wyprowadzać z błędu, bo prawdopodobnie zrujnuje ci to świat, ale jeżeli chodzi ci o skażenie terenu to po to ci najemnicy posiadali wszczepiony czip. Jest to wyjaśnione kilka scen wcześniej, więc po raz kolejny widać twoje bezmóżdże(a czepiasz się Dolpha..;).''No nie gadaj, że to fikcja! Ja cały czas myślałem, że oglądam dokument na National Geographic...''No takie odnoszę wrażenie, jak widzę głupoty, które wypisujesz...''Prędzej słoń przejdzie przez ucho igielne niż Rosjanie by oto Amerykanów poprosili.''To jest film akcji, amerykański w dodatku. Powtórzę jeszcze raz: to nie jest film dokumentalny z National Geographic - przestań go tak traktować xD'' Poza tym wracając do mojego poprzedniego stwierdzenia - przecież to jest terytorium Ukrainy - więc dlaczego Ruscy mają decydować kto będzie działać w tym kraju? ''Gdzie to pisze? ''Władcę Pierścieni'' też skreślasz, bo Mordor nie istnieje?''Zresztą oni sami nie mają swoich wojsk? Specnaz jest od pracy w polu? ''Jak mówiłem: Spetsnaz też szedł. Polecam powtórne oglądnięcie...''Z dwudziestu wyszkolonych komandosów strzela do idącego na wprost nich człowieka z odległości kilkudziesięciu metrów. ŻADEN nie trafia. Granat wybucha koło niego w odległości kilkudziesięciu centymetrów - nawet mu się nogawki od spodni nie podarły :>''Tak. Strzelają do niego, ale po pierwsze: nie wiem, czy ty byś trafił w takiej sytuacji. Po drugie: to jest uniwersalny żołnierz, trudno go zabić. Po trzecie: granat wybucha za stertą gruzu i betonowym filarem. Oprócz przewrócenia człowieka również nic poważnego by się nie stało.''Porównaj gwóźdź do ogromnej rury wbitej idealnie w środek głowy. Pomijam już fakt samego sensu gadki Lundgrena na tematy egzystencjalne w tej chwili ;) ''Co za idiota... Człowiek, któremu chirurgicznie usunięto pół mózgu i który może w miarę normalnie funkcjonować też wydaje ci się nierealny? Mózg jest centralnym ośrodkiem nerwowym i w sytuacji takiej jak filmie człowiek rzeczywiście może normalnie funkcjonować(dopóki tej rury by mu ktoś nie wyjął...). Wspomniane wcześniej słowo ''lobotomia'' jest słowem kluczem. Tak samo np. głośna historia o chłopaku, którego sprzedawca w sklepie pominął ze złodziejem i odstrzelił mu pół głowy z magnum 44. Mimo to chłopak żyje do dziś i normalnie funkcjonuje. NIEREALNE, czyż nie?''Wtedy to było coś nowego i przez te dziesięciolecia gust widzów ciut się zmienił. Zresztą tam sztywny Rambo był tylko jeden, tutaj co drugi aktor tak gra. ''Film akcji się nie zmienił. Zmieniły się efekty specjalne i możliwości, ale zadania i oczekiwania wobec filmu akcji pozostały te same. Rzeczywiście można tego nie zauważyć, kiedy się film akcji myli z dokumentem z National Geographic...''W którym momencie spostrzegłeś, że oglądając USIII oczekiwałem po nim wyniosłych chwil?''Bo czepiasz się byle gówna. Obejrzałeś film niedokładnie, pominąłeś wiele scen i wątków, a mimo to wpadłeś na filmweb, żeby ukazać siebie w świetle świetnego krytyka, który idealnie zna współczesne kino akcji, był w wojsku i przebywał w wielu stresujących sytuacjach, żeby wiedzieć iż coś jest nierealne... A w rzeczywistości jesteś idiotą;) Omomierz A ja głupi myślałem, że najemnicy mieli czip po to, żeby ich uniwersalny odróżniał od wrogów... A tu czipy chroniące przed promieniowaniem no no. Ale tak już jest z tymi bezmóżdżami. =D IhayX ''A ja głupi myślałem, że najemnicy mieli czip po to, żeby ich uniwersalny odróżniał od wrogów...''Też.''Od idiotów to sobie wyzywaj swoich rodziców gówniarzu jak ci pozwolą.''Rzeczywiście riposta wysokich lotów...''Film wyraźnie trafia w gusta mocno ograniczonych widzów.''A mówiłeś, że ci się nie podobał:) Widzisz? Mówiłem, że musisz obejrzeć jeszcze raz.''Dla mnie badziewie pozostanie badziewiem i tyle.''Po prostu świecisz elokwencją. Omomierz W tym momencie jakiekolwiek dywagacje z tobą nie mają sensu. Od idiotów to sobie wyzywaj swoich rodziców gówniarzu jak ci pozwolą. Film wyraźnie trafia w gusta mocno ograniczonych widzów. Ja na szczęście z takich już dawno wyrosłem. Dla mnie badziewie pozostanie badziewiem i tyle. tomekd ocenił(a) ten film na: 6 scorpinor Ok teraz moja kolej...Ogólnie film był dość dobry i pozytywnie mnie zaskoczył, bo spodziewałem naprawdę słabego filmu na poziomie Universal Soldier 2. Ale dobra, czas na odpowiedzi na zarzuty użytkownika scorpinor, który widze, że miał mega duże oczekiwania co do bądź, co bądź niskobudżetowej produkcji straight-to-DVD. A więc po kolei:"- po co przy porwaniu dzieci tego rosyjskiego szychy główny 'bad ass' wykopuje z helikoptera swego kumpla? "bo został wcześniej ranny i ledwo co dowlekał się do helikoptera, do tego fakt, że był uniwersalnym, możliwe, ze wywołała u niego jakieś zaprogramowane działanie, typu, że ranny współtowarzysz jest zbędny, dlatego wykopał go ze śmigłowca"- po co Van Damme bije tego kolesia w barze bez powodu? Jeśli tak ma w naturze nikt normalny by go do społeczeństwa nie oddawał "tutaj wcześniej kolega wytłumaczył mniej więcej dlaczego Van Damme tak sie zachował, chodziło o to, że Van Damme miał swojego tak jakby psychologa, który pomagał mu właśnie wrócić do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie, bo projekt Uniwersalnego, z biegiem czasu robił z ludzi bezmózgie istoty wyprane z uczuć, taka reakcja Van Damme była spowodowana, przez jego określone instynkty samozachowawcze które zostały mu wpojone"- jak ci źli chodzą sobie swobodnie bezpośrednio koło reaktorów w Czarnobylu? "Z tego co mi wiadomo, reaktory w Czarnobylu nie są aktywne, czyli nie wydzielają szkodliwego promieniowania, ale wysadzenie go w powietrze, tak jak zaplanowali to w filmie terroryści, już tak"- w jakim celu terroryści zaatakowali Czarnobyl, który przypomnę jest na Ukrainie, aby szantażować Rosję (przecież to już nie są czasy ZSRR)?"w filmie, nie szantażowali Rosji, tylko fikcyjny kraj, wymyślony na potrzeby filmu"- dlaczego do odbicia Czarnobylu wysłano jedynie AMERYKAŃSKICH żołnierzy i skąd się tam u diabła wzięli? "tutaj masz zarzut, który można również postawić wielu innym AMERYKAŃSKIM filmom, np. czemu w Avatarze na Pandore wysłano jedynie amerykańską armie itp."- ci Uniwersalni żołnierze I generacji zachowują się jak totalni idioci i są pojedynczo wybijani przez psychopatycznego super-żołnierza, który pojawia się akurat zawsze tam aby znienacka zaatakować "w zasadzie sam sobie wszystko wyjaśniłeś, ten zły uniwersalny był po prostu lepszym, nowszym modelem dlatego tak łatwo radził sobie z innymi"- skoro ten koleś jest takim twardzielem na sterydach (ale jednak wciąż człowiekiem) dostaje masę kulek czy granatów, a nawet nie drgnie (przecież nie jest zrobiony z żelbetonu!)"ja myśle, że to dlatego, że miał na sobie ten specjalny kombinezon, tak jak inni uniwersalni, no i też dlatego, że był bardziej wytrzymały, tak jak już wcześniej pisałem"- jak Lundgren mógł wygłaszać monologi z wielkim prętem wbitym w czachę? :) "tu też kolega już wcześniej wyjaśniał, ludziom usuwają kawałki mózgów a mimo to dalej potrafią normalnie funkcjonować, to co spotkało Lundgrena nie koniecznie musiało go od razu zabić, no i trzeba jeszcze wziąć pod uwagę fakt, że też był uniwersalnymNo i czepiasz się jeszcze gry aktorskiej, która przecież została wymuszona przez role jaką grali aktorzy, czyli wyprane z uczuć maszyny do zabijania, więc nie rozumiem zastrzeżeń, myślisz, że dałoby się to zagrać inaczej?A co do porównania US: R do GI Joe to powiem tak, GI Joe to mega hollywodzka produkcja w którą wpompowano miliony dolarów, a mimo to film okazał się gównem, a taki US: R pokazuje, że da się zrobić przyzwoity film akcji za budżet, który pewnie pokrywał jedynie wynagrodzenie reżysera szmirowatego GI Joe. Klubbe ocenił(a) ten film na: 6 scorpinor scor zrozum jestes idiota gusta??sam nie umiesz odpowiedziec na szereg pytana pozniej gdy ktos bystrzejszy ci je napiszereagujesz jak gowniarzi tyle w temacie scorpinor Brednie. Można chodzić wokół pozostałości po elektrowni i nic ci nie będzie. _illusion_ Jasne, że można. Tak samo, jak można żyć z połową mózgu. Po prostu za dużo STALKER'a ;) Mane ocenił(a) ten film na: 5 _illusion_ dokladnie. po wybuchu w elektrowni, pozostale reaktory pracowaly az do 1997 (r. nr 1) i 2000 (r. nr 3). w tym czasie pracowali tam tez ludzie. miasto nie jest tak skazone jak wszyscy mysla. mozna tam swobodnie przebywac bez uszczerbku na zdrowiu. DTH ocenił(a) ten film na: 2 scorpinor Film obejrzałem chyba przez jakąś straszną pomyłkę:( Nie gustuję w filmach akcji typu jedno wielkie mordobicie, ale to co tutaj zobaczyłem totalnie mnie załamało. Nie chcę mi się nawet strzępić klawiatury na wypisywaniem błędów i niedociągnięć filmowych. Daje 2/10 chyba tylko za to, że nie wyłączyłem tego po pół godziny w diabły, tylko jakimś cudem dotrwałem do końca... Klubbe ocenił(a) ten film na: 6 DTH hahah no i wpuscie takiego na forum do oceniania filmowkolego jestes pomylka tego swiata .